Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Naoczny świadek twierdzi, że w Osowcu znajdują się zbiorowe mogiły. Miejsce zbadają archeolodzy [ZDJĘCIA]

Robert Gębuś
Naoczny świadek wydarzeń z 1945 roku twierdzi, że w Osowcu miejscowi pochowali w dwóch zbiorowych mogiłach kilkudziesięciu Niemców, w większości cywilów, zamordowanych przez Rosjan. Teraz grupa archeologów zamierza zbadać ten teren i jeśli informacja się potwierdzi, ekshumować miejsca pochówku.

Gerhard Muński miał dwanaście lat, kiedy w marcu 1945 roku Rosjanie wkroczyli do Lęborka. Za sobą pozostawiali krwawe ślady i zgliszcza. Dziś jako 86-latek opowiada, że nie inaczej było w Osowcu. U leśniczego Proissa, według relacji pana Gerharda, ukrywało się wówczas kilkudziesięciu uciekinierów z Prus Wschodnich. - Tam zginęło około 60 osób, w tym rodzina i kuzynostwo leśniczego - wspomina Gerhard Muński, mieszkaniec Osowa Lębor-skiego. Twierdzi, że Rosjanie przyszli tam ok. 16.00, a on na miejscu zbrodni był ok. 23.00. Szukał jedzenia. - Był tam żywopłot. Leżeli pod nim zabici żołnierze niemieccy, a ten dom się jeszcze dopalał. Wyratowały się jedna kobieta i dwoje dzieci.

Czytaj również:Wybrano szeryfów praw dziecka

Czytaj również:Kilkuset lęborcxan podpisało się pod uchwałą przeciwko ideologi LGBT

Pan Gerhard wspomina, że mieli szczęście, bo ukryli się w sianie. - Kobieta miała poranioną bagnetem rękę, bo Rosjanie kłuli to siano w poszukiwaniu ukrywających się ludzi - mówi. - To jednak były osoby z innej rodziny niż leśniczego. Jeden z tych grobów był zaorany. Drugi grób był koło budynku gospodarczego, w którym wcześniej mieszkali pracownicy. Tego dnia pracowników tam nie było.

Na miejscu widać ślady tragedii z 1945 roku. Zarys leśniczówki, podpiwniczenie budynku gospodarczego, obok porozrzucane metalowe elementy, zardzewiałe garnki, kosa. - Kiedy szedłem obok płotu, to tam było już jak po wojnie - wspomina pan Gerhard. - Po wizycie Rosjan widziałem krowę na łańcuchu spaloną w oborze, świnie w klatkach, też spalone. Tu były dwa domy i chlewik. Kiedyś obok była łąka i otwarte pole. Teraz jest już wszystko zarośnięte. I wtedy, jak szedłem, widziałem łunę palącego się budynku gospodarczego.
Gerhard Muński twierdzi, że wspomniana kobieta, przy pomocy miejscowych pochowała zabitych ludzi w dwóch dołach, i wskazał te miejsca.

Ta historia mogłaby nigdy nie zostać usłyszana, gdyby nie dwunastoletni Dawid Caronia. Pan Gerhard jest jego pradziadkiem. Chłopak postanowił wykorzystać tę opowieść w konkursie. Swój autorski projekt zatytułował „Marzec 1945 - masowe groby w osowieckim lesie - nieznane i zapomniane”, inspirowany ogólnopolskim projektem „Póki nie jest za późno”. - Pradziadek opowiedział mi tę historię. Napisałem do starostwa i muzeum, by upamiętnić to miejsce obeliskiem - mówi nastolatek.

Starostwo odpowiedziało, że inicjatywa jest szlachetna, ale nie dysponuje ani środkami, ani mechanizmami prawnymi, i skierowało pismo do Nadleśnictwa Cewice.

Sprawą zainteresowali się archeolodzy z firmy Detekt z Żukowa, którzy zajmują się m.in. ekshumacją wojennych grobów. - Nasz zespół archeologów działa na zlecenie firmy PU Metodis z Sieradza - mówi Maciej Stromski, archeolog. - Firma ta działa na zlecenie Ludowego Niemieckiego Związku Opieki nad Grobami Wojennymi w Kassel, reprezentowanego w Polsce przez Fundację Pamięć w Warszawie - polsko-niemieckiej fundacji, której celami statutowymi są m.in. ekshumacje niemieckich ofiar II wojny światowej oraz opieka nad niemieckimi cmentarzami wojennymi na terenie Polski. W trakcie prac przy ekshumacji żołnierzy niemieckich w Studzienicach przypadkowo dowiedzieli się o tym, że koło Lęborka mogą znajdować się masowe mogiły i skontaktowali się z mamą Dawida i jej dziadkiem. Byli już na miejscu, przeprowadzili wizję lokalną.

Zanim jednak archeolodzy rozpoczną prace, muszą wypełnić wiele formalności. - Ustalamy właścicieli gruntu, zdobywamy od nich zgody na wejście w teren, przygotowujemy pisma do wojewódzkiego konserwatora zabytków w sprawie planowanych prac - wyjaśnia Maciej Stromski. Dopiero kiedy dokumenty za pośrednictwem firmy trafią do IPN, to może zostać wydana decyzja administracyjna na przeniesienie zwłok. Dopiero wówczas mogą ruszyć prace.

Jeśli je dopełnią, wówczas przeprowadzą wykopy sondażowe, sprawdzą ruiny leśniczówki. Użyją małej koparki, później pozostaje już tylko praca ręczna. - Nie wykluczamy również możliwości wykonania odwiertów świdrem geologicznym w celu namierzenia mogił - tłumaczy Stromski. - Całość prac będzie dokumentowana zgodnie ze standardami stosowanymi w pracach tego typu. Szczątki zostaną ocenione pod kątem antropologicznym. Będziemy ustalać, o ile będzie to możliwe, płeć, wiek i wzrost odnalezionych osób. Szczątki, po opisaniu i analizie, zostaną przekazane do pochówku na niemieckim cmentarzu wojennym w Glinnej, gm. Stare Czarnowo koło Szczecina.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slupsk.naszemiasto.pl Nasze Miasto