Walka z IV falą pandemii trwa, to oficjalny powód wprowadzenia nowych obostrzeń. Od środy 15 grudnia rząd zmienia limity do 30 proc obłożenia w restauracjach, kinach czy teatrach. Zwiększenie tego limitu będzie możliwe tylko dla osób zaszczepionych zweryfikowanych przez przedsiębiorcę za pomocą certyfikatu COVID-19. W praktyce to segregacja sanitarna. Co więcej, do odwołania zamyka się kluby nocne i dyskoteki, choć z pewnym wyjątkiem, który trąci hipokryzją. Ci, którzy w pandemii zaplanowali już tę noc, mogą spać spokojnie. Imprezy będą mogły odbywać się w ścisłym reżimie sanitarnym do maksymalnie stu osób. Znów do tej puli nie wlicza się tych, którzy posiadają certyfikat COVID-19.
- Oczywiście będziemy przestrzegać - zapewnia Katarzyna Wolska-Bogusz z pubu Warka, pytana o nowe przepisy. - Ale wpłynie to na obroty, które będą zmniejszone. Odczuje to gospodarka i przedsiębiorcy - podkreśla.
Zmiana przepisów wprowadza wiele niejednoznaczności. Aktualne jest wciąż pytanie, jak przedsiębiorcy mają egzekwować zapis dotyczący kontroli certyfikatów covidowych wśród klientów?
- Tak na prawdę nie mamy żadnych narzędzi - przyznaje Joanna Tuziak, z restauracji Pod Kasztanem. - Możemy ich co najwyżej prosić. Nie możemy przecież wymagać dokumentów zdrowotnych. W praktyce związano nam ręce. Albo 30 proc. obłożenia bez weryfikacji, albo pełne obłożenie przy założeniu, że 70 proc. klientów dobrowolnie informuje o szczepieniu czy podpisuje oświadczenie. Mam nawet takie przygotowane na wypadek kontroli. Jednak w praktyce nie ustrzeże to nas przed niczym. Przecież w tych 70 procentach może być osoba chora i w efekcie mamy całą salę chorych ludzi. To żadne zabezpieczenie. Rząd miał pomysł jak sięgnąć po dodatkowe pieniądze w formie mandatów, kiedy to my mamy ponosić odpowiedzialność. Przecież nas może zweryfikować sanepid, straż miejska i policja, a wiadomo, że mandaty nie będą niższe niż 100 zł.
Na dodatek, to nie jedyny kłopotliwy limit do weryfikacji. W ubiegłym tygodniu, kiedy Ministerstwo Zdrowia oficjalnie poinformowało o rządowych planach grudniowych obostrzeń, na liście znalazł się też transport publiczny. W tym przypadku od środy miał zostać wprowadzony limit do 75 proc. O ile oznakowanie miejsc siedzących nie jest problemem, to nie sposób stale liczyć pasażerów na miejscach stających.
Wszystko wskazuje na to, że z problemem sobie poradzono. We wtorek tak w MZK, jak i w ZIM zapewniono nas, że autobusy na trasy wyjadą normalnie. Zapis miał zostać usunięty z rozporządzenia.
Tymczasem trwają jednak prace legislacyjne nad nowym dokumentem, który ma przedłużyć termin obowiązywania obostrzeń do końca stycznia 2022 roku.
W kontekście gastronomii w projekcie możemy też przeczytać, że to “w interesie osoby chcącej skorzystać z danej usługi lub uczestniczyć w danym wydarzeniu jest wykazanie faktu zaszczepienia, jako uprawniającego do wejścia na teren objęty limitem” oraz “, że to od "osoby zamierzającej skorzystać z usługi lub uczestniczyć w wydarzeniu należy decyzja, czy chce ona skorzystać z uprawnienia związanego z zaszczepieniem się przeciwko COVID-19”.
Krótko mówiąc, ciężar certyfikatu dźwigać ma zaszczepiony. Co więcej, jego okazanie zawsze jest dobrowolne, bo zawsze można odmówić.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
