Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

3. Abp T. Gocłowski: Do polityki się nie mieszam...

Barbara Szczepuła
Fot. Grzegorz Mehring
Fot. Grzegorz Mehring
Czy w Magdalence zawarto tajne porozumienie z komunistami? Jaką rolę odgrywał tam Kwaśniewski? Kiedy zapadła decyzja o prezydenturze dla generała Jaruzelskiego? Kto zerwał rozmowy PO-PiS w 2005 roku? Czy abp Gocłowski ...

Czy w Magdalence zawarto tajne porozumienie z komunistami? Jaką rolę odgrywał tam Kwaśniewski? Kiedy zapadła decyzja o prezydenturze dla generała Jaruzelskiego? Kto zerwał rozmowy PO-PiS w 2005 roku? Czy abp Gocłowski dobrze zna Donalda Tuska?

Czy rozmowy z komunistami w Magdalence to był spisek?

- Może komuniści tak te spotkania widzieli, my – nie. Po strajkach, we wrześniu 1988 roku rozpoczęły się kontakty przedstawicieli władz z Episkopatem, uczestniczył w nich z naszej strony profesor Bronisław Dembowski i ksiądz Alojzy Orszulik. Premierem był wówczas Mieczysław Rakowski.

Nawet kardynał Józef Glemp powiedział wówczas w jednym z wywiadów, że Rakowski to inteligentny człowiek

- Faktem jest, że pan Rakowski przyczynił się swoimi działaniami do przyspieszenia upadku PRL. Atmosfera w kraju była okropna, jakaś taka rozprzestrzeniająca się zgnilizna. Czwartego listopada przyjechała do Gdańska pani Margaret Thatcher, premier Wielkiej Brytanii.

…Na słynny obiad z bażantami wydany na jej cześć na plebani u księdza Jankowskiego.

- Początkowo mieliśmy przyjąć ją w Oliwie, ale otrzymaliśmy z ambasady brytyjskiej informację, że do Oliwy jest za daleko. Że ze względów bezpieczeństwa lepsze byłoby spotkanie w centrum Gdańska. Wybrano zatem plebanię przy kościele świętej Brygidy. Byli tam wszyscy, którzy być powinni: Lech Wałęsa, Tadeusz Mazowiecki, Bronisław Geremek… Tłumaczem był Janusz Onyszkiewicz. Panowała atmosfera wolności, konwersacja była poważna, ale też zdarzały się zabawne momenty. Z ulicy dochodziły krzyki, pani Thatcher pytała: Co oni krzyczą? Niech żyje Solidarność! Bardzo dobrze, bardzo dobrze – cieszyła się. Za chwilę znowu pyta: A co teraz krzyczą? Precz z Jaruzelskim! Bardzo dobrze, bardzo dobrze.

Okrzyki te świadczyły, że ludzie przełamywali strach.

- Tak, to był ważny moment. Zaraz potem <!s>poleciałem do Rzymu i zdałem Ojcu Świętemu dokładną relację z tego, co działo się w Gdańsku. Na obiedzie w Watykanie był też arcybiskup Dąbrowski i zapadła tam bardzo istotna decyzja, a mianowicie, by wystosować do społeczeństwa i do władz apel o potrzebie rozmów. Czytano go w kościołach w połowie listopada.

Z esbeckich nagrań zapewne apel usłyszały władze i jeszcze przed świętami spotkaliście się z komunistami w Wilanowie.

- W nowo budowanej plebani. Stronę rządową reprezentował generał Czesław Kiszczak ze Stanisławem Cioskiem, solidarnościową: Lech Wałęsa, Tadeusz Mazowiecki, Bronisław Giermek. Kościelną - ksiądz Alojzy Orszulik i ja.

Czy wtedy ksiądz arcybiskup poznał generała Kiszczaka?

- Chyba było to już wcześniej, w maju 1988, gdy odbywały się rozmowy związane ze strajkiem w stoczni. Powstała komisja solidarnościowa, która omawiała te sprawy, a ja miałem numer telefonu do generała i informowałem go o wynikach rozmów. O postulatach.

Nie rozumiem.

- Chodziło przede wszystkim o prawa pracownicze, o to, by nie wyrzucać z pracy strajkujących.

A Kiszczak miał ich bronić!?

- Przekazywałem, co uradzili. I zwolnień nie było.

A pierwsze spotkanie face to face z Kiszczakiem?

- Właśnie w Wilanowie. Pamiętam, że Wałęsa powtarzał bez przerwy: „Nie ma wolności bez Solidarności”. To zdenerwowało Kiszczaka i Cioska. Powiedzieli: No to kończymy! I ruszyli w kierunku drzwi. Wtedy - jak to opisał Kiszczak – „Gocłowski wygłosił homilię”. Powiedziałem: Polska nie jest ani wasza, ani nasza, jest wspólna, nie ma się co obrażać, trzeba rozmawiać. Usiedli. Nazajutrz wydaliśmy krótki komunikat: odbyły się rozmowy, będą kontynuowane.
Władze wypuściły wtedy Wałęsę do Paryża. Fetowano go niesamowicie…

W styczniu 1989 rozpoczęły się rozmowy w Magdalence.

- Spotykaliśmy się w rządowej wilii, w dużej sali, przy stole…

Przy winie.

- Nie było wina ani wódki. Z jednej strony siedzieli: Lech Wałęsa, Tadeusz Mazowiecki, Lech Kaczyński, profesor Stelmachowski i inni, z drugiej komuniści, którzy nie chcieli zgodzić się na udział Adama Michnika i Jacka Kuronia. Strona solidarnościowa groziła z tego powodu zerwaniem rozmów. Kościół popierał postulat Solidarności.

Na zdjęciach widać, że pijecie alkohol z komunistami, słychać też było o bruderszaftach.

- Rozmowy były długie i trudne, wieczorem gospodarze mówili: No to chodźmy na kolację, schodziliśmy coś zjeść. Tam rzeczywiście było wino. Bruderszaftów nie pamiętam. To była chwila oddechu po ciężkich rozmowach. Nie spisek, ale poszukiwanie wyjścia z trudnej sytuacji. Mówiliśmy przede wszystkim o wyborach. Kiszczak realizował plan ustalony wspólnie z generałem Jaruzelskim i z Aleksandrem Kwaśniewskim. Tu chciałbym podkreślić, że rola Kwaśniewskiego w Magdalence była ogromna, choć mówił niewiele. Widać było, ze jest kimś ważnym. Ważniejszym niż Kiszczak, który stale patrzył, jak Kwaśniewski reaguje. Nasuwa mi się biblijne porównanie: Mojżesz i Aaron. Mojżesz decydował, a Aaron ogłaszał to ludowi. Kwaśniewski był Mojżeszem, Kiszczak - Aaronem.

Czy ustalono tam, że generał Jaruzelski zostanie prezydentem?

- Może w jakimś węższym gronie? Myślę jednak, że stało się to później. W lipcu 1989 roku, gdy Kiszczak przylatywał do Oliwy na spotkania z Wałęsą.

Ksiądz arcybiskup był przy tych rozmowach?

- Rozmawiali o polityce. Ja tylko ich przyjmowałem, słuchałem. Pamiętam, że Kiszczak się spóźniał, co denerwowało Wałęsę. Kiedyś ledwo go powstrzymałem, bo chciał wychodzić. Gdy Kiszczak wreszcie dotarł, Wałęsa mówi: „Już myślałem, że pana aresztowali i będę panu paczki do więzienia nosił”.

Rozmawiali o prezydenturze dla generała?

- Nie wykluczałbym. Jednak dla mnie osobiście wybór Jaruzelskiego na prezydenta był sprawą bardzo bolesną.

Najpierw jednak powstał rząd Tadeusza Mazowieckiego.

- Tuż przed powstaniem rządu byłem w diecezji warmińskiej i otrzymałem telefon od pana Mazowieckiego. Jest w Gdańsku, chce porozmawiać.<!s> Spotkaliśmy się w hotelu Heweliusz. Był tam też Adam Michnik, przywitaliśmy się kordialnie, ktoś nas sfotografował, poszło w świat, że biskup Gocłowski całuje się

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto