Przypomnijmy, Czarni Słupsk to beniaminek Energa Basket Ligi. Z meczu na mecz ich zwycięstwa dziwią coraz mniej. Na początku byli trochę zagadkowi, natomiast w ostatnich tygodniach stali się jednym z kandydatów do mistrzostwa. Tego przed sezonem nie spodziewał się absolutnie nikt. Mówiło się o spokojnym utrzymaniu, zadomowieniu wśród najlepszych.
Czarni są obecnie na drugim miejscu w tabeli, tracąc punkt do prowadzącego Enea Zastalu BC Zielona Góra. Mają jednak aż o dwa mecze rozegrane mniej. Czarni przegrywali tylko pięciokrotnie, co jest najlepszym wynikiem w całych rozgrywkach. Należy rozpatrywać to w kategorii sensacji.
Pieniądze nie grają
Według spekulacji medialnych budżet Czarnych na sezon 2021/22 to ok. trzy miliony złotych. Bez szaleństw, nie można powiedzieć, że to ligowa czołówka. Biorąc pod uwagę wyłącznie finanse, słupszczanie byliby w środku stawki, jeśli nie w dolnej części tabeli. Zespoły z Zielonej Góry, Włocławka, Ostrowa Wielkopolskiego czy Wrocławia wydają na wynagrodzenia swoich zawodników zdecydowanie więcej pieniędzy.
W Słupsku pokazali jednak, że można i ze skromnym budżetem rywalizować jak równy z równym z najlepszymi w Polsce.
Stwierdzenie, że pieniądze nie grają w sporcie idealnie oddają aktualne położenie Czarnych. Jako beniaminek nie byli atrakcyjnym kierunkiem dla wielu zawodników. Nie przekonali ich pieniędzmi, ale pomysłem na zespół. Skompletowali jednak bardzo charakterną drużynę, która jako monolit jest piekielnie groźna dla każdego.
Do Słupska trafiali m.in. zawodnicy niechciani w innych klubach. Gra tam przecież Bartosz Jankowski, który usłyszał w Asseco Arce Gdynia, że nie ma tam czego szukać. Tymczasem w ekipie Czarnych radzi sobie wyśmienicie i jest ważnym ogniwem drużyny.
Takie ruchy niosły za sobą rzecz jasna ryzyko. Zawodnikom trzeba płacić, a pieniędzy na koncie nie było za dużo. Słupszczanie nie mogli sobie pozwolić na to, by kontraktować większą grupę zawodników, a następnie z części zrezygnować. Trzeba było wykazać się instynktem, dobrym rozeznaniem rynku. Jak czas pokazał - opłaciło się.
Już po paru meczach o zawodników Czarnych pytały inne kluby. Polskie, jak i zagraniczne.
Czy w Słupsku myślą o medalu?
Generalnie w sporcie mówi się, że najważniejszy jest najbliższy mecz. Nikt nie chce za bardzo wybiegać w przyszłość i deklarować wielkich rzeczy, bo później może to obrócić się przeciwko. Tak też jest w przypadku Czarnych. Trener Mantas Cesnauskis spokojnie podchodzi do tematu.
Apetyt rożnie jednak w miarę jedzenia. Początkowo mówiło się tylko o utrzymaniu, ale jeśli przez cały sezon zespół gra dobrze, to plany trzeba weryfikować.
Medal jest bardzo prawdopodobny, ale trzeba stawiać sobie wysokie cele, więc dlaczego Czarni nie mieliby zaatakować mistrzostwa Polski? Mają ku temu wszystkie argumenty. Dodajmy też, że Czarni są jeszcze w grze o Puchar Polski - w ćwierćfinale zagrają ze Śląskiem Wrocław (piątek, 18.02, godz. 20.30).

Nowe inwestycje w Rypińskim Centrum Sportu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?