Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Burzliwy początek lata

Maciej Pawlikowski
Na gdańskiej Żabiance woda zalała przystanek Szybkiej Kolei Miejskiej.	Fot. Adam Warżawa
Na gdańskiej Żabiance woda zalała przystanek Szybkiej Kolei Miejskiej. Fot. Adam Warżawa
Rzeki zamiast ulic, zalane piwnice i domy. Gigantyczne korki w wielu rejonach Trójmiasta. Kilkugodzinna awaria Szybkiej Kolei Miejskiej, spowodowana uderzeniem pioruna w sieć trakcyjną.

Rzeki zamiast ulic, zalane piwnice i domy. Gigantyczne korki w wielu rejonach Trójmiasta. Kilkugodzinna awaria Szybkiej Kolei Miejskiej, spowodowana uderzeniem pioruna w sieć trakcyjną. Tak na Pomorzu wyglądał pierwszy dzień lata, które rozpoczęło się wczoraj, dokładnie o 14.27.

Nawałnice przeszły przez Puck, Wejherowo, Rumię, Redę, Trójmiasto, a później skierowały się w stronę Lęborka i Słupska. Najgorzej było jednak w samym Trójmieście, gdzie oprócz ulewnych deszczy, piorun uderzył w sieć trakcyjną SKM. Pociągi stanęły na kilka godzin, a jedna z kolejek została nawet ,przyspawana" do trakcji. Także na zalanych ulicach tworzyły się ogromne korki. Kierowcy byli bezradni. Węzeł im. Franciszki Cegielskiej w Gdyni i odcinek al. Grunwaldzkiej w okolicach sopockiego mola znalazły się pod wodą.
Prognozy pogody nie są optymistyczne. Burze mogą przechodzić nad naszym regionem do soboty.
Ulewne deszcze sparaliżowały wczoraj Trójmiasto. Woda spływała m.in. deptakiem Monte Cassino. Wyglądało to tak, jakby płynęła tam wartka rzeka! Tak mówili mieszkańcy Sopotu. W Gdyni deszcz zalał ważny węzeł drogowy im. Franciszki Cegielskiej.
Burze mają szaleć na Pomorzu do soboty. Tak przynajmniej wynika z kilkudniowej prognozy pogody dla naszego regionu. Już pierwszy dzień nawałnic i ulewnych deszczy spowodował ogromne zamieszanie właściwie w całym regionie. Zalane piwnice, rzeki zamiast ulic i kierowcy stojący bezradnie w korkach. Tak wyglądało wczorajsze popołudnie. Najgorzej było w Trójmieście, gdzie burze na kilka godzin sparaliżowały właściwie ruch. Kierowcy stali w kilkukilometrowym zatorze na ul. Grunwaldzkiej. Byli bezradni, tak samo jak policja i miejskie służby. Zamieszanie potęgowało gradobicie. Nie dość, że pod wodą znalazły się węzeł im. Franciszki Cegielskiej w Gdyni i okolice Grand Hotelu oraz sopockiego mola, to jeszcze piorun uszkodził sieć trakcyjną SKM. W związku z tym pociągi najpierw stanęły, a później przez kolejnych kilka godzin kursowały nieregularnie.
- Najgorsze, że nikt nie umie powiedzieć, kiedy zostanie usunięta awaria - mówili pasażerowie.
Burze przetaczały się od Helu i Pucka przez Wejherowo, Redę, Rumię aż do Trójmiasta. Pełne ręce roboty mieli pomorscy strażacy, którzy musieli wypompowywać wodę z ponad stu zalanych piwnic. Natomiast energetycy sprawdzali stan linii wysokiego napięcia.
Jednak zdaniem Ryszarda Sulęty, dyrektora Wydziału Zarządzania Kryzysowego Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku, takie burze nie są niczym nadzwyczajnym o tej porze roku.
- To normalne zjawisko. Wiedzieliśmy, że będzie padać i we wtorek rozesłaliśmy ostrzeżenia do wszystkich miast na Pomorzu - tłumaczy dyrektor Sulęta. - Najwięcej deszczu spadło wczoraj w okolicach Redy i Wejherowa, jednak nawet i tam nie wystąpiły lokalne podtopienia. Cały czas monitorujemy sytuację. Mogę zapewnić, że powódź nam nie grozi - dodaje Sulęta.
Trójmiasto pod wodą
Zalane piwnice, drogi, tunele... Trójmiasto w ciągu kilkunastu minut zostało sparaliżowane przez gwałtowne ulewy.

Kilka minut po godzinie 14, gdy nad Gdańskiem szalała burza, jeden z piorunów uderzył w sieć trakcyjną między gdańską Oliwą i Sopotem. Kolejki stanęły, a jedna, jadąca z Gdyni w kierunku Gdańska została wręcz przyspawana do sieci trakcyjnej.
- Czekałam na pociąg na stacji na Żabiance. Była 14.07. Kolejka miała podjechać za cztery minuty. Nagle usłyszałam ogromny huk, a po całej długości sieci trakcyjnej przeszła niesamowicie jasna iskra - opowiada jedna z gdańszczanek, która zamiast pociągiem SKM do pracy w Gdańsku dojechała najpierw taksówką, a później pociągiem Intercity. Kłopoty związane z szalejącymi nad niemal całym Pomorzem burzami mieli jednak nie tylko pasażerowie SKM. Pełne ręce roboty mieli także strażacy, którzy wczorajszego dnia kilkadziesiąt razy wypompowywali wodę z zalanych piwnic.
- Burze przetoczyły się w pasie od Pucka przez Gdynię, Sopot, do Gdańska. Ich efektem było sporo zalanych piwnic, jednak poważniejszych wypadków na szczęście nie było - wyjaśnia starszy ogniomistrz Tomasz Szeliga, z Wojewódzkiego Stanowiska Koordynacji Ratownictwa.
- Takiego deszczu dawno u nas nie było. Maksymalne urwanie chmury. Mam nadzieję, że nie będzie z tego powodzi - opowiadał wczoraj naszemu reporterowi kompletnie przemoczony Rafał Urbaniak z gdańskiej Zaspy.
W Gdyni wiadukt pomiędzy Aleją Piłsudskiego a Węzłem Franciszki Cegielskiej był przez ponad godzinę nieprzejezdny. Woda pod nim sięgała do wysokości szyb samochodów osobowych. Nawałnica sparaliżowała ruch uliczny. Policjanci wstrzymali przejazd. Korek samochodów na ulicy Władysława IV dochodził do kilkuset metrów.
- Żaden samochód nie może wjechać pod wiadukt, bo to grozi uszkodzeniem pojazdu - ostrzegał posterunkowy Bartosz Żółkowski. - Strugi wody, które płynęły ulicą mogły spowodować wyrwy w jezdni. Kałuża jest ogromna i nie widać jak wygląda ulica pod wodą.
Koniczna była interwencja strażaków.
- Do godziny 17 byliśmy wzywani 27 razy - mówi Tadeusz Konkol, rzecznik prasowy komendanta Straży Pożarnej. - Głównie woda była wypompowywana z ulic, piwnic i garaży. Zalane zostały dzielnice: Karwiny, Wielki Kack, Orłowo i Redłowo.
Pracowały pompy
Wczorajsza ulewa dała się we znaki mieszkańcom Helu. Instalacja sztormowa zainstalowana po powodzi sprzed kilku lat zdała jednak egzamin i ulice oraz osiedle mieszkaniowe były względnie suche. O wiele gorzej było w okolicach hali sportowej, gdzie non stop musiały pracować pompy. Natomiast w Pucku kłopoty miał szpital, gdzie deszczówka zaczęła wybijać w piwnicach.
Kilkugodzinna awaria SKM
Wczorajsza burza szalejąca po południu nad Trójmiastem spowodowała poważną awarię Szybkiej Kolei Miejskiej. Pociągi stanęły po tym, jak jeden z piorunów uderzył w sieć trakcyjną między Oliwą i Sopotem. Usuwanie zniszczeń trwało kilka godzin. W tym czasie tysiące mieszkańców Trójmiasta próbowało na różne sposoby dotrzeć do celu swej podróży. Efektem ich starań był nawet brak wolnych taksówek. Niektórzy zmyleni komunikatami o kilkuminutowej awarii spędzili na peronach nawet godzinę. Po pewnym czasie nawet i oni stracili cierpliwość i starali się dotrzeć do stacji, na których zatrzymują się pociągi dalekobieżne. Na podstawie ważnego biletu SKM można było bowiem kontynuować nimi podróż.
- Z powodu uderzenia pioruna, jednocześnie w dwóch miejscach odłączyło się awaryjne zasilanie linii SKM. W związku z tym kolejki stanęły, a później z powodu niższego napięcia kursowały wolniej i notowały kilkuminutowe opóźnienia. Normalny ruch pociągów udało się nam przywrócić około godz. 16.30 - wyjaśnia Paweł Wróblewski, rzecznik SKM. - Sieć trakcyjna jest odpowiednio zabezpieczona na wypadek burzy, jednak tym razem uderzenie pioruna musiało być niesamowicie silne - dodaje Wróblewski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto