Piętnastopunktowa porażka, to najniższy wymiar kary, jaki mógł spotkać podopiecznych Dainiusa Adomaitisa. W trzeciej kwarcie przewaga sopocian sięgała trzydziestu punktów i tylko łasce przeciwników, którzy pod koniec spotkania wyraźnie "odpuścili" Czarne Pantery zawdzięczają fakt, że nie wyszli z hali na kolanach.
w kolejnym spotkaniu Czarni pozwolili rywalowi od początku narzucić swoje warunki gry.
Przede wszystkim dlatego, że Trefl nie pozwalał na szybkie rozegranie ataku, odcinał graczy gospodarzy od podań i dominował na tablicach. Kontratak, to, co miało być siłą Energi Czarnych, doskonale wykorzystywał Trefl. Jerel Blassingame, autror 10 asyst, ale tylko trzech punktów, cały mecz grał z "plastrem" w postaci Stefańskiego. Na dodatek jego zmiennik, William Avery rozpoczął występy Czarnych od wizyt u lekarza i jak dotąd jeszcze od niego na dobre nie wyszedł. Ostatnio leczył przeziębienie, a teraz kontuzję mięśnia.
Wypchnięci spod kosza Czarni, którzy na dodatek grali niemrawo i nieskutecznie, przegrali ostatecznie 94:79, głównie dzięki postawie Mantasa Cesnauskisa. Gdyby nie kapitan Czarnych, który rzucił 22 punkty w całym spotkaniu Czarne Pantery otrzymałyby co najmniej trzydziestopunktowe lanie.
Więcej w poniedziałkowym "Dzienniku Bałtyckim"
Energa Czarni : Jazvin 13, Białek 5, Blassingame 5, Bennerman 4, Roszyk 0 - Cesnauskis 22, Szawarski 10, Leończyk 8, Pabian 5, Przyborowski 4, Davis 3
Trefl Sopot: Stefański 14, Ceranić 14, Kinnard 12, Gustas 8, Kikowski 7 - Waczyński 18, Dylewicz 16, Harrington 4, Ljubotina 1, Malesa 0.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?