Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy rower elektryczny jest popularny w Słupsku? [FELIETON ROWEROWY]

Ireneusz Wojtkiewicz
Mechanik rowerowy Ryszard Grzeszczak namawia by przesiadać się na rowery z napędem elektrycznym, których sam jest fanem
Mechanik rowerowy Ryszard Grzeszczak namawia by przesiadać się na rowery z napędem elektrycznym, których sam jest fanem Ireneusz Wojtkiewicz
Znany słupskiej społeczności cyklistów mechanik Ryszard Grzeszczak, prowadzący serwis rowerowy przy ul. Wolności i specjalizujący się w naprawach pojazdów napędzanych siłą ludzkich mięśni, okazuje się entuzjastą i użytkownikiem rowerów zwanych elektrykami. Takich ze wspomaganiem napędu silnikiem elektrycznym. Jego zdaniem to bliska przyszłość roweru, chociaż jeszcze nie ma odpowiedniego dla niego zaplecza diagnostyczno – naprawczego ani handlu firmowanego przez renomowanych producentów. Mimo to zachęca, aby dosiąść elektryka.

Takiego jednośladu, zdefiniowanego przepisami kodeksowymi o których więcej w ramce obok, dosiadałem dwa lata temu podczas testu elektryka użyczonego przez salon i serwis Kawisbike. Przejechałem 150 km, co jest namiastką dystansu 3,5 – 4 tys. km pokonywanych rocznie na elektryku przez wspomnianego serwisanta rowerowego. Raz się wywaliłem, nieraz giry podrapałem, ale paru zalet doświadczyłem. Wspomaganie pedałowania takie, że stromego podjazdu się nie odczuwa i zadyszki nie łapie. Inna cecha przypomina trochę psiaka reagującego na komendę „do nogi!”. Chodzi o elektryczny napęd, gdy się prowadzi rower na piechotę, np. przez przejście dla pieszych bez przejazdu rowerowego, w tłumie pieszych albo przez jakieś nieprzejezdne wertepy jak w podworskich terenach w Wieszynie. Funkcja wspomagania w granicach 5 – 7 km/h okazała się znakomita. Pewnie okaże się jeszcze bardziej cenna gdy elektryk zostanie objuczony bagażem.

Mechanik rowerowy Ryszard Grzeszczak namawia by przesiadać się na rowery z napędem elektrycznym, których sam jest fanem

Czy rower elektryczny jest popularny w Słupsku? [FELIETON ROWEROWY]

Od tamtego czasu rozglądam się za elektrykami po Słupsku i okolicach. Jeżdżą w ilościach raczej śladowych, więc jeszcze są niepopularne. Jeszcze mniej widać hulajnogi elektryczne i cargo rowery. Poruszają się dość szybko i cicho, chociaż pewnie ważą niemało – w granicach 20 – 40 kg. Da się też zauważyć, gdzie mają umieszczone silniki i akumulatory. Dominują elektryki z napędem na tylnej i centralnej osi, rzadko na przedniej. Akumulatory montowane przeważnie na ramie albo na bagażniku. Co ciekawe i krążące po internecie, to porównanie maksymalnej mocy elektryka i rowerzysty amatora na trasie długości 20 km: ma się jak 250 W do ok. 100 W, więc rower z elektrycznym wspomaganiem to nawet siłacz. O podrasowanych pojazdach, bez ograniczników mocy i prędkości, można powiedzieć, że to motorowery a nie rowery. Ale na razie nie ma mocnych, aby ograniczenia i osiągi trzymać w przepisowych ryzach.

Przegląd tego, co jest na stojakach i wieszakach rowerowych salonów i stoisk nasuwa spostrzeżenie: w porównaniu z poprzednimi latami to inwazja elektryków. Np. w Decathlonie widać wprawdzie trzy typy takich rowerów, ale serwisant uprzedza, że w ofercie znajdzie się 40 typów. Tymczasem elektryki są opisane jako towar ekspozycyjny, który można zamówić. Oferowany jest min. elektryczny składak, nadający się do przewożenia różnymi środkami lokomocji publicznej i nie tylko. Martes Sport i Jula też oferują elektryki, przy czym ten pierwszy kusi jeszcze elektrycznymi hulajnogami i elektrykami zapatrzonymi w elektroniczne zegary do monitorowania osiągów podczas jazdy. Jak się ma do wydania 4 – 5 tys. zł na elektryka, to jest gdzie to uczynić.

Ale zdaniem mechanika Ryszarda Grzeszczaka trzeba wydać dwa razy więcej jeśli chce się nieć sprzęt renomowanego producenta, np. z napędem Boscha.

Serwisant rowerowy Decathlonu dodaje, że wśród polskich rowerzystów jest ok. 2 proc. użytkowników elektryków, a w Niemczech ten stosunek to pół na pół. Jednakże trzeba mieć na uwadze, że u zachodnich sąsiadów prawie połowę ofiar śmiertelnych stanowią seniorzy w wieku co najmniej 65 lat, użytkujący na co dzień rowery elektryczne. Giną głównie w zderzeniach z autami, a do wielu wypadków dochodzi też podczas wsiadania i zsiadania z tych przeważnie ciężkich elektryków.

Warto wiedzieć

Obowiązujący od 10 lat przepis (art. 2 pkt 47 Kodeksu drogowego) mówi, że rower jest pojazdem o szerokości nieprzekraczającej 0,9 m poruszany siłą osoby jadącej tym pojazdem; rower może być wyposażony w uruchamiany naciskiem na pedały pomocniczy napęd elektryczny zasilany prądem o napięciu nie wyższym niż 48 V o znamionowej mocy ciągłej nie większej niż 250 W, którego moc wyjściowa zmniejsza się stopniowo i spada do zera po przekroczeniu prędkości 25 km/h. Oznacza to, że takim elektrykiem dwu- i trzykołowym (np. rikszą, czy towarowym trójkołowcem), spełniającym wymienione warunki techniczne, można jeździć po ścieżkach i drogach rowerowych. Takich uprawnień nie mają kierujący motorowerami - pojazdami dwu- lub trójkołowymi zaopatrzonymi w silnik spalinowy o pojemności skokowej nieprzekraczającej 50 cm sześc. lub silnik elektryczny o mocy nie większej niż 4 kW, którego konstrukcja ogranicza prędkość jazdy do 45 km/h. Poza tym kierujący motorowerem winien mieć ukończone 14 lat i uprawnienia – kartę motorowerową, zwaną prawem jazdy kategorii AM, czego się nie wymaga po ukończeniu 18 lat.

Bądź na bieżąco i obserwuj:

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slupsk.naszemiasto.pl Nasze Miasto