W latach 60. byli najlepsi w regionie. Z powodzeniem walczyli też na szczeblu krajowym. Każdy chłopak ze Słupska chciał mieć klubowy dres. Piłkarze MKS Cieśliki, bo o nich mowa, zjechali do Ustki, by uroczyście obchodzić jubileusz 45-tych urodzin. Specjalnie z tej okazji, na uroczystości przyjechał patron klubu - Gerard Cieślik, legenda Ruchu Chorzów i reprezentacji Polski. W Ustce nie mogło zabraknąć również Mariana Boratyńskiego, trenera szkółki oraz piłkarzy.
- Zawsze wpajałem chłopakom, że kariera zawodnika mija a człowiek zostaje - wspomina Boratyński. - Chciałem ich nauczyć, że sport to nie tylko walka na boisku. Ponad rywalizacją, zawsze stawiałem kulturę osobistą i wychowanie. Wpajałem im, że kariera mija a człowiek zostaje.
Przez 12 lat istnienia klubu, przez szkółkę przewinęło się kilka tysięcy młodych piłkarzy. Kilkunastu grało później w I i II lidze. Kilku zagrało w reprezentacji Polski. Ale w klubie nie łatwo było się utrzymać.
- Pamiętam, że trener kontrolował nasze postępy w nauce - mówi Czesław Boguszewicz, pięciokrotny reprezentant Polski, dziś menedżer piłkarski. - Dochodziło do sytuacji, że rodzice wykluczonych z klubu chłopaków, osobiście zapewniali, że dopilnują nauki ich syna.
- Dzięki temu wielu chłopaków trener Boratyński wyprowadził na ludzi - dodaje Waldemar Pawlak, dziś prezes spółki giełdowej. - Nauczył nas jak przezwyciężać słabości poprzez ciężką pracę. Dzięki niemu zostałem piłkarzem i mogłem zarabiać pieniądze, które pomogły mi później założyć firmę.
Wczoraj Gerard Cieślik spotkał się w słupskim ratuszu z prezydentem miasta Maciejem Kobylińskim. Patron szkółki przez kilkanaście minut rozmawiał z prezydentem o futbolu, wpisał się również do pamiątkowej księgi.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?