Felieton rowerowy. Granica jak pampers [ZDJĘCIA]

Trzeba też przeczekać w mieście długie pochody mieszkańców gminy Słupsk, protestujących przeciwko włączaniu okolicznych sołectw do granic miasta. W ubiegłotygodniowym, kilkusetosobowym przemarszu wyglądałem grupy rowerzystów w celu posłuchania ich opinii o wspomnianych trasach. Wypatrzyłem tylko jednego z rowerem. Zatem samotnie kręcę na zachód, gdzie jest Bierkowo – największe z siedmiu sołectw, które Słupsk chce zabrać. Na 6. kilometrze (licząc od ratusza) jest chyba granica między miastem a gminą, ale z oznakowania drogi wcale nie wynika którędy przebiega. A w ogóle to wątpliwe, czy się jest poza miastem, wszak z prawej strony mija się wszystko, co Słupsk ma w nazwie i nie tylko: to nowy cmentarz komunalny, duży obszar ogrodów działkowych z parkingami zastawionymi autami tylko z numerami rejestracyjnymi GS, składowisko odpadów komunalnych oraz cmentarzyk dla zwierząt zwany „Doliną Pupilków”. W tym samym czasie na ulicach centrum miasta i na parkingach marketów panuje ciżba aut z numerami GSL.

Na 7. kilometrze takim przerywnikiem słupskiego ciągu na zachód jest osiedle Bierkowo, gdzie skręca się na prawo, a więc w przeciwnym kierunku niż do wsi Bierkowo. Czyli zjeżdża się z drogi rowerowej na ok. jednokilometrową ścieżkę pieszo – rowerową, która w przeciwieństwie do do tej głównej jest oświetlona hybrydowymi lampami. Takowych niestety nie ma na całej trasie od Słupska aż po Bruskowo Wielkie, wiodącej dalej nad morze do Jarosławca i Darłowa. Ta droga nocną porą tonie w ciemnościach, a stale jest zaniedbana aż po Zaleskie

Poza tym wspomniane osiedle jest niewielkie, zadbane i ciche aż w uszach dzwoni. Też nie chce przynależeć do miasta pomimo, że Słupsk je pobudował. Metryki pochodzenia są na w opisie pętli autobusowej PKS jako przystanek PGO. Jedni to odczytują jako „Przedsiębiorstwo Gospodarki Opadami” inni jako „Państwowe Gospodarstwo Ogrodnicze” – oba słupskie, przy czym po tym drugim z wielohektarowymi szklarniami została tylko zrujnowana portiernia.

Wracam na główną trasę, by na 12. kilometrze zajechać na stacyjkę rowerową, a stamtąd skręcić do wsi Bierkowo. Stacyjka, gdzie uwagę przyciąga baner sprzeciwu wobec włączenia do Słupska, wymaga remontu. Poza tym Bierkowo zadbane jak chyba żadna dzielnica Słupska. Przy głównej ulicy zwanej Grodzka są cztery bocianie gniazda, w tym trzy zajęte. No i jak tu nie pomarzyć o wizji powiększonego o sąsiednie sołectwa miasta, które nie tylko zakwalifikuje się do grona stutysięcznych ośrodków, ale też zasłynie jako ostoja bocianów. Ba, mająca na swoim terytorium miejsca przedodlotowych sejmików bocianich w okolicach wspomnianego osiedla Bierkowo.

W szpalerze banerów ze sprzeciwami ul. Grodzka przechodzi w ul. Lipową prosto jak strzelił, bo Bierkowo to wieś ulicówka. Na 14 kilometrze robi się całkiem lipnie, bo fatalna nawierzchnia ciągnie się aż do ul. Batalionów Polskich w Słupsku. Właśnie stamtąd płyną ostatnio obietnice poluzowania granicznego pampersa, dzięki czemu zyska ta trasa turystyczno – rekreacyjna, często odwiedzana przez słupszczan i bierkowian.