Ktoś powie, że coś przeginam, wszak dużo młodsze od tego 3-tomowego dzieła rowery odjechały na złom, albo pozują wśród jednośladów w stylu retro. Znajomym cyklistom szczęki i pedały poopadały gdy usłyszeli, że takie książkowe starocie znajduje się na śmietniku. Jadąc na rowerze trzeba tylko uważnie się rozglądać. I tak skompletowałem sobie drugą, zamiejscową bibliotekę. Przydatną jak najbardziej, gdy będąc poza domem trzeba możliwie szybko skonfrontować obecną wiedzę internetową z dawniejszą literaturą.
Właśnie mile wspominam relaksowe przystanki rowerowe w słupskich parkach i skwerach, gdy tam się odbywały plenerowe koncerty i przedstawienia. Popularny pod tym względem jest park im. Jerzego Waldorffa, gdy koncerty gromadziły tyle publiczności, że trawniki ledwie ją mieściły. Rowerzyści tutaj dominowali, chwalili sobie też bezpośredni kontakt z przyrodą i to bez narażania się na ubabranie psimi odchodami. Również sympatycznie się wspomina relaksowe przystanki rowerowe w parkach im. Trendla, nad Słupią, czy Powstańców Warszawskich. A jak to wszytko ma się do ogólnych zasad utrzymywania sprawności fizycznej dzięki jeździe na rowerze?
Otóż zdaniem specjalistów na rower warto wsiadać dwa – trzy razy w tygodniu w celu przejechania co najmniej 10 kilometrów za każdym razem. Raczej nie ma co liczyć na poprawę kondycji jeśli jeździ się rowerem dwa – trzy razy w miesiącu. I jak tu nie popaść w stan zazdrości wobec gości, którzy podczas jednego wypadu wypadu pokonują na rowerze co najmniej 100 kilometrów drogi. Tym się szczyci rowerowa mistrzyni Maja Włoszczowska w monografii pt. „(Sz)Koła życia”. Jedna z jej porad na czasie głosi, że kolarstwo to jedna z najnowszych form ruchu, odpowiednia niemal dla każdego. Niezależnie od wieku i kondycji. Znakomita większość ludzi może, a wręcz powinna jeździć na rowerze. Bo to fajne i przyjemne. Niektórzy twierdzą, że to najprzyjemniejsza rzecz, jaką można robić w ubraniu. I jak to ma się do internetowego hitu, propagującego 120-kilometrową jazdę rowerową na przyczepkę z jakimś pojazdem mechanicznym?
Jest jeszcze kilka innych spraw, które niedobrze służą rowerowemu relaksowi. Na przykład centrum Słupska ze Starym Rynkiem, których infrastruktura komunikacyjna jest kompletnie nieprzyjazna rowerzystom. A do tego ten ostatnio odrestaurowany zegar na wieży sądu, którego wskazania są mocno różne po obu stronach. Szkoda, bo Stary Rynek i przyległe bulwary nad Słupią to miejsca coraz chętnie odwiedzane przez cyklistów – turystów i tak zwanych tubylców. Czują to w Centrum Informacji Turystycznej „Ziemia Słupska”, gdzie już zaczyna brakować miejsc postojowych na stojakach rowerowych.
W wspomnianym miejscu relaksu rowerowego w parku im. Jerzego Waldorfa wkurza wieczorową porą galeria nieczynnych od dość dawna lamp parkowych wzdłuż ul. Jagiełły. Tamże są zapadliska nawierzchni na przejeździe rowerowym i przejściu dla pieszych, o czym dość dawno też pisaliśmy. Co gorsza, w pobliżu wala się na trawniku kłębowisko kabla prądowego, zwisającego z jednej z nieczynnych lamp. Za dnia niby nic groźnego, elektryczny próbnik napięcia się nie zapala, ale o zmierzchu po włączeniu ulicznego oświetlania zapala się po zetknięciu z bolcem uziemiającym. Diabli nadali taki relaks.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?