Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Felieton rowerowy: Szlak kol(ej)arzy w Słupsku i okolicach

Ireneusz Wojtkiewicz
To co wieści tablica na bramie dawnej bocznicy, sięga lat 80. minionego stulecia kiedy parowozy słupskich kolei kończyły swój żywot
To co wieści tablica na bramie dawnej bocznicy, sięga lat 80. minionego stulecia kiedy parowozy słupskich kolei kończyły swój żywot Ireneusz Wojtkiewicz
Tylko z pozoru kolarze i kolejarze nie mają nic wspólnego. Przy bramie z napisem „Kres parowozu” przypomina się jedno z takich miejsc Słupska, gdzie wielu kolejarzy dojeżdżało do pracy rowerami. Bo kolej w mieście była dość rozległa, co można jeszcze zobaczyć na jej miejskich odcinkach i bocznicach. I taki jest nasz ok. 20-kilometrowy szlak, na którym patrzymy, czy i co się zmienia na niegdysiejszym, największym na Pomorzu Środkowym węźle kolejowym.

Spod ratusza ruszamy ścieżkami rowerowymi do odległego o ponad 2,7 km ronda im. Kolejarzy Słupskich u zbiegu ul. Sobieskiego i Grunwaldzkiej. Tak ten węzeł drogowy, który imituje przejazd kolejowy pod semaforem, nazwano jesienią br. Nieopodal ulicę Grunwaldzką przecinają tory dwóch bocznic. Jedna się kończy w składnicy złomu, druga dociera do starego elewatora zbożowego poprzez zaplecze naprawy wagonów. Po dawnym, małym dworcu kolejowym koło starego wiaduktu, za którym jednotorowe linie się rozwidlają w kierunku Gdańska i Ustki, nie ma śladu. Do tych pozostałości infrastruktury kolejowej nawiązuje stylistka wspomnianego ronda.

Ale niedaleko jest coś, co budzi zgrozę. To sieć dawnych bocznic i grożących zawaleniem obiektów stacji towarowej, będących na trasie ul. Fabrycznej i Towarowej. Ciągnie się składowisko zużytych szyn, co widać też z peronów pasażerskich i okien wagonów. Tymczasem opowiada się dyrdymały o budowie węzła transportowego, potrzebie wyburzenia niestarego dworca, ułożenia dwutorowych połączeń itd. Zaglądam tu dość często z powodów sentymentalnych jako niegdysiejszy członek kolejarskiej społeczności i widzę, że jedzie się ku gorszemu a nie lepszemu.

Byłbym się trochę pocieszył na widok podstawowej „czwórki” im. Kolejarza Polskiego, której jestem jednym z wielu tysięcy absolwentów, ale tu już są inne szkoły innych imion. Zatem z ul. Sobieskiego zmiatam w ul. Szczecińską, gdzie przed wiaduktem była mocno wydeptana i ubita rowerowymi kołami ścieżka do domu noclegowego drużyn konduktorskich. Takowego już nie widać, uchowała się o dziwo wspomniana tablica o parowozie, wisząca na bramie nieczynnej bocznicy. Dawnym zapleczem lokomotywowni wydostaję się na ul. Krzywoustego, którą da się dotrzeć do skrzyżowania ul. Grottgera i Kołobrzeskiej. Tu na 8. kilometrze naszego szlaku przebiega przez jezdnię bocznica, której szyny docierają w pobliże galerii „Jantar”, władającej terenem po „Sezamorze”. Może udałoby się poprowadzić tu linię szynobusu?

Dalej robimy pętlę na przejeździe kolejowym w Kobylnicy. Przejazd jest 3-torowy, przy czym jeden jest ślepy, a dwa rozwidlają się za wsią w kierunkach Koszalina i Miastka. Do zlikwidowanego parę lat temu przejazdu kolejowego przez ul. Poznańską dochodzą jednie ślady nasypów po rozebranych szynach, które funkcjonowały na miejskim odcinku poniemieckiej, ok.40-kilometrowej linii kolejowej Słupsk – Budowo. Zachowały się jedynie kilkunastometrowe odcinki torów, przecinające ulice Przemysłową i Wrocławską. Między nimi a dworcem są dzikie wysypiska śmieci i długa ruina. Trudno uwierzyć, iż wzdłuż szyn wiodły ścieżki spacerowe, rowerowe i takie codziennego użytku, kiedy kolej zapewniała pracę kilkutysięcznej załodze, a nie kilkunastu osobom jak obecnie. Kierując się w stronę mostu czołgowego na Słupi, który kiedyś był kolejowy, możemy wypatrzyć ślady nieistniejących bocznic. Funkcjonowały w nadrzecznym składzie drewna oraz pobliskiej gazowni.

Wracając stamtąd przed dworzec zwróćmy uwagę na bliskie sąsiedztwo głazu upamiętniającego kolej i klejarzy z pawilonem rowerowym. Świeża wiązanka mile zaskakuje, bo okrągłe rocznice niedawno minęły, ale nowe nadchodzą.

Warto wiedzieć

Słupska kolej w czasach powojennych najdłużej funkcjonowała pod szyldem Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych w Szczecinie. Była wtedy Oddziałem Przewozów szczecińskiej DOKP, a w 1975 roku uzyskała samodzielność poprzez utworzenie w Słupsku Dyrekcji Rejonowej Kolei Państwowych. W 1983 r. została przekształcona w Rejon Przewozów Kolejowych, który z kolei w 1991 r. przemianowano w Zakład Przewozów Pasażerskich, co nastąpiło w niespełna rok po oddaniu do użytku nowo wybudowanego dworca PKP w Słupsku. Kronikarze ponad 150-letnich dziejów słupskiego kolejnictwa zapisali ostatnią dekadę XX wieku jako najbardziej niepomyślną dla środkowopomorskiego węzła kolejowego. Kolejno likwidowano Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego (1997 r.) i Zakład Przewozów Pasażerskich oraz lokomotywownię (2000 r.). W słupskich strukturach kolejowych zapanowały Gdynia i ruina. Ba, podjęto próbę likwidacji połączeń dalekobieżnych Słupska z Warszawą i Poznaniem, ale społeczeństwo sprzeciwiło się takim zamiarom marginalizowania Słupska w sieci połączeń kolejowych. Co wcale nie oznacza, że zahamowano wykluczanie miasta z tej sieci przez zarządców kolejowych ze wschodu – zarozumiałych, chciwych i niefachowych.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Felieton rowerowy: Szlak kol(ej)arzy w Słupsku i okolicach - Słupsk Nasze Miasto

Wróć na slupsk.naszemiasto.pl Nasze Miasto