Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Felieton rowerowy Wiecie, że kapcaniejecie? [ZDJĘCIA]

Ireneusz Wojtkiewicz
Efektem rewitalizacji bulwarów nad Słupią jest ta oto 160-metrowa ścieżka pieszo-rowerowa, łącząca ul. Zamkową, Garncarską, Partyzantów i  Szarych Szeregów – dwukrotnie dłuższa od tej na ul. Kowalskiej, dotychczas największej w centrum Słupska
Efektem rewitalizacji bulwarów nad Słupią jest ta oto 160-metrowa ścieżka pieszo-rowerowa, łącząca ul. Zamkową, Garncarską, Partyzantów i Szarych Szeregów – dwukrotnie dłuższa od tej na ul. Kowalskiej, dotychczas największej w centrum Słupska Ireneusz Wojtkiewicz
Dawno mnie nikt nie wyprowadził z równowagi tak, jak bliscy znajomi rowerzyści, niegdyś słupszczanie pełną gębą. Zadają pytanie jak w tytule podczas wspólnej przejażdżki rowerowej i przechadzki po Słupsku. Kiedyś stawiali to miasto za wzór, a teraz sypią jak z rękawa co mamy do niczego. Najgorsze, że nie wszystkim wytykom kapcanienia da się zaprzeczyć.

Słyszę, że mamy wygodne legowiska i siedziska w parku nad Słupią, a gdy zapuszczamy się na Wyspę Młyńską któryś pyta, po co nam tu brama jak do lasu. I do tego taka szpetna. Cieszy natomiast nowy, 160-metrowy odcinek drogi rowerowej od ul. Zamkowej, która przez mosty Młyński i Zamkowy zawija niczym rogal na ul. Szarych Szeregów. Tu się mijają rowerzyści i dzieci wózkach, bo o podjazdach na schodach między mostem a deptakiem nikt nie pomyślał. Odgryzam się uwagą, że dzięki temu rogalowi nie ma co drwić z 80-metrowego kawałka drogi rowerowej na ul. Kowalskiej. Dotychczas uchodziła jako największe w centrum osiągnięcie w rozwoju infrastruktury rowerowej, a dzięki nowemu odcinkowi via mosty takowa wydłużyła się dwukrotnie.

Słyszę, że przebudowywana ul. Szarych Szeregów zrobiła się bardziej szara i kamienista niż zielona, spokrewniona za nadrzeczną naturą. Nowe mosty płaskie jak stoły i gdzie im do stylowych przepraw w Amsterdamie. Poza tym wygląda na to, że ulica będzie jednokierunkowa, pomimo że do niedawna była dwukierunkowa o małym natężeniu ruchu. Pewnie zostanie oznakowana jako strefa zamieszkania, chociaż tu mało kto tu mieszka. W zabudowie dominują obiekty publiczne, w tym jeden popadający w ruinę narożny niby pałacyk - dawna dyrekcja słupskich instalatorów budownictwa. A na razie rowerem się jeździ jak kto chce.

Wzruszam ramionami i zachęcam do spojrzenia na lewobrzeże Słupi w granicach średniowiecznych murów. Nieopodal biblioteki archeolodzy czegoś się dokopali. Na szczęście ocalono okrąglak publicznej toalety, ba takowych w mieście wielki deficyt. Znajomi cykliści wspomnieli niedawne wykopaliska na ul. Grodzkiej i Starym Rynku, które na lata wstrzymały rewitalizację tej części miasta. Na domiar złego decyzyjny miglanc sprzedał pewnemu miglancowi majętnemu kino „Milenium”, który z kolei ten kultowy obiekt wynajął „Biedronce”. Stary Rynek to to obecnie najbardziej skapcaniały fragment centrum. Na domiar złego tak niedoświetlony i zaniedbany pod względem jakości nawierzchni jezdni i chodników, że ręce, szczęki i pedały opadają. Zatem rewitalizacja powinna najpierw objąć rynek, bulwary mogły poczekać.

Nie przeczę, ale pojedźmy jeszcze na ul. Lutosławskiego zobaczyć, jak fronton starej wozowni przerobiono na nowy teatr i skojarzono go z obiektami filharmonii. Słyszę, że jest okazale, ale potrzeby bywalców tych przybytków kultury zbagatelizowano skoro jest tylko sześć samochodowych miejsc parkingowych plus dwie koperty dla niepełnosprawnych. Za to miejsca w tym śródmiejskim kwartale nie brakuje na skup złomu w bliskim sąsiedztwie delegatury Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego. Przylegają doń popadające w ruinę pustostany, z których jeden jest składowiskiem odpadów oraz porasta brzozowym zagajnikiem. Zwierzyniec już tu jest, grzyby w śródmieściu pewnie będą. A w ogóle to czemu się dziwić skoro służebna rola urzędników wobec społeczeństwa też skapcaniała.

Towarzyszę moim gościom w powrocie na dworzec kolejowy. Teraz już spłaszczony wskutek wyburzeń obiektów ekspedycji towarowej. Po drodze słyszę kąśliwe uwagi o brudnych znakach drogowych, zaniedbanych brukach pod prawie każdą ławką na deptaku Al. Wojska Polskiego i braku stojaków rowerowych przy dworcu. Jeden z gości zdradza czego nam zazdrości i co go szokuje: przewóz roweru pociągiem regionalnym do Ustki kosztuje 3 zł. Tyle samo co trzy książki w dworcowym antykwariacie i tylko o 50 groszy mniej niż skorzystanie z miejscowej toalety.

Warto wiedzieć

Już przed pandemią rower przeżył swój renesans, a w dobie światowej zarazy umocnił się na pozycji niezależnego, indywidualnego i najbardziej higienicznego środka lokomocji. Mało tego, umożliwia szerokie widzenie i przystawanie, by z kimś pobyć, zawrzeć znajomość, porozmawiać, czy po prostu zrobić zakupy. Pozycję roweru umacniają też celebryci, uprawiający tzw. lans rowerowy. Ale nie wszystkim to tak znakomicie wychodzi jak np. nowemu prezydentowi USA Joe Bidenowi i jego małżonce Jill, którzy dają znakomity przykłady cyklistom 70+. Albo premier Brytyjczyków Boris Johnson, który po ośmiu latach sprawowania funkcji burmistrza Londynu podwoił udział rowerów w transporcie publicznym tej metropolii. A co u nas nad Słupią, gdzie roi się od banerów o treści „łamiemy bariery, łączmy pokolenia”? Było, ale odjechało, jak przypomina sławny przed trzema laty wizerunek rowerowego tandemu z Robertem Biedroniem na prowadzeniu i Krystyną Danilecką -Wojewódzką za jego plecami. Był to bowiem całkiem objawowy lans rowerowy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slupsk.naszemiasto.pl Nasze Miasto