Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Felieton rowerowy. Wizytówki wstydu w Słupsku

Ireneusz Wojtkiewicz
Takie szkaradzieństwo przy wiadukcie na ul. Grunwaldzkiej widać z rowerowego siodełka i okien pociągów
Takie szkaradzieństwo przy wiadukcie na ul. Grunwaldzkiej widać z rowerowego siodełka i okien pociągów Ireneusz Wojtkiewicz
Dużo za dużo takich obrazków w mieście przeżywającym właśnie letni najazd, głównie samochodowy i rowerowy. Zarówno przyjezdnych jak i miejscowych wyprowadzają z równowagi wyglądem oraz utrudnieniami, mogącymi skutkować przykrymi zdarzeniami. Jakby na przekór sloganom o łamaniu barier i łączeniu pokoleń, wpisanym na wielu bilbordach, którymi gęsto obstawiono Słupsk. Szkoda, że żaden ne głosi, aby chociaż na chwilę odwrócić głowę o tego, co nas wstydzi jako miasto na drodze do i z morza.

Tak można byłoby nie zobaczyć z okien pociągu Słupsk - Ustka np. załamanych połaci eternitowego dachu magazynów przy wiadukcie i drogach rowerowych w ciągu ulic Poniatowskiego i Grunwaldzkiej. Nie dość, że pokrycie rakotwórcze i zaniedbane latami, to jeszcze z drugiej strony wygląda jak smocza jama. Niestety, to niejedno takie brzydactwo jest widoczne z okien przyjeżdżających i odjeżdżających pociągów oraz rowerowych siodełek.

Na inne, ale groźne dla zdrowia zapadliska w infrastrukturze drogowej, natrafiamy w centrum – na Starym Rynku, przed dworcem kolejowym i na przejazdach rowerowych koło ratusza. Kuriozum to koperta parkingowa dla inwalidów, mająca zapadniętą studzienkę i umieszczone nieopodal na parkometrze pouczenie ZIM, że dla zdrowia należy korzystać z opłat bezgotówkowych i rękawiczek. Ten ZIM to pewnie Zakład Ignorancji Mieszkańców, który nie trapi się np. niewłaściwie ustawionymi znakami drogowym na ul. Reja. Przyzwala na zastawianie oznakowanych miejsc parkingowych na Starym Rynku drewnianymi zagrodami gastronomicznymi. Nie kwapi się z przekształceniem gruntowej ścieżki w normalny chodnik na łuku ul. Przemysłowej koło swojej siedziby. Ale za to dba, aby jego fachowcy starannie wypacykowali łańcuszki na ulicznych pachołkach koło magistratu.

Tymczasem słychać łomot dobiegający z ul. Długiej, oznakowanej jako strefa zamieszkania. Niespójnej ze śródmiejską siecią dróg pieszo – rowerowych, ale rowerem można tu jeździć z prądem i pod prąd. Ten łomot wydaje buldożer na kupie gruzu, wolący w ścianę szczytową kamienicy nr 8a. Ma być też wyburzona, ale nie jest całkowicie wysiedlona. Z okien drugiego piętra widać przerażone twarze lokatorów - z rodziny pani Haliny, co słyszę na dole od jej krewnego. Pyta jeszcze, czy nie jestem zainteresowany antycznymi drzwiami z budynku do wyburzenia.

Dopiero co widziałem dwóch facetów wynoszących drzwi i okna jeszcze w fabrycznych foliach, wymontowanych z kolejnych domów przeznaczonych do wyburzenia. Te ostatnie o numeracji 10 i 11są po niedawnych remontach, dzięki którym mają nową termoizolację, zadaszenie, rynny i instalacje podtynkowe. Parterowy, pięknie ukwiecony domek w suterenie pod numerem 9, też do wyburzenia. Nie pojmuję, jaki sens miały te kosztowne zabiegi rewitalizacyjne. - Kryśka wie najlepiej – podpowiada wspomniany facet i pokazuje na odlew, ile jeszcze domów padnie przy ul. Długiej. Słysząc to podczas rowerowego objazdu omal sam nie padłem.

Najnowsze dzieje tej ulicy zaczęły się w ubiegłej dekadzie za prezydentury Roberta Biedronia. Piał o rewitalizacji Długiej, biurko na ulicę wystawił, aby coś pokazowo zadekretować. Lansował się tu na rowerze i w asyście ratuszowych, pląsających zwykle w jego otoczeniu biuralistek. Trzeba to dopisać do historii ulicy Długiej, którą już trochę szerzej wspominamy w ramce obok.

Przyznam, że ostatnio tu często zajeżdżam ciekawy zachodzących zmian. I jak to się dzieje, że kilof plasuje się przed rozumem, omija wydatki, przepisy i to, co faktycznie wymaga jego użycia w celu wyeliminowania jakiegoś zagrożenia. Choćby takiego, jakie dostrzegam na podwórku siedziby PGM przy ul. Tuwima, albo na sąsiedniej posesji. Może są za blisko ratusza...

Warto wiedzieć

Ulica Długa to śródmiejska droga kategorii gminnej, ma 434 metry długości pomiędzy krańcowymi skrzyżowaniami z ulicami Deotymy a Sygietyńskiego i Świętopełka. Na tym dystansie zbiegają się do niej ulice Polna i Płowiecka. Według widniejących na niektórych kamienicach datach ich budowy, ul. Długa jest ponad 100-letnia. W monografii „Historia Słupska” pod redakcją Stanisława Gierszewskiego, wydanej w 1981 roku przez Wydawnictwo Poznańskie, wspomniana została jako jedna z siedmiu kolejnych ulic (oprócz min. ul. Deotymy, Jaracza i Ogrodowej) która w 1881 została wybrukowana. W okresie przedwojennym nazywała się z niemiecka Gartenstrasse - Wielka Ogrodowa po polsku. Obecnie jako Długa występuje w niemieckim tłumaczeniu pod nazwą Langestrasse. Warto też przypomnieć, że od zakończenia wojny do lat 60. ta ulica nazywała się Zaułek. W tamtym czasie dość liczną i charakterystyczną dla słupskiego Zaułka grupę etniczną mieszkańców stanowili Cyganie, z czasem zwani też Romami. Wielu z nich wyemigrowało, głównie do Wielkiej Brytanii. Niektórzy byli zamieszani w proceder handlu ludźmi.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slupsk.naszemiasto.pl Nasze Miasto