POLECAMY: Mapa fotoradarów bez Słupska, Ustki i okolic
- Mam "bata" w aucie na 85 km na godz. Ten mandat to jakiś absurd! - złości się Marszałowicz. Po wyjaśnienia udał się do siedziby Straży Gminnej w Potęgowie, która ustawiła fotoradar w Darżynie. Po dyskusji i przedstawieniu dokumentacji homologacji pojazdu strażnicy anulowali mu mandat.
Czytaj także: Fotoradar w Ustce zbankrutował?
Na tym się jednak sprawa nie kończy, bo Marszałowicz postanowił nadać sprawie rozgłos.
- Chcę uczulić kierowców na podobne praktyki - mówi Marszałowicz. - Mnie się udało, ponieważ mam dokumenty, że auto ma blokadę. Gdybym jednak jechał samochodem osobowym, zapewne musiałbym zapłacić mandat. Do tego doszłyby punkty karne. W taki sposób niewinny użytkownik drogi może stracić prawo jazdy.
Przeczytaj: Dwa sprzeczne mandaty z jednego fotoradaru
Komendant Straży Gminnej w Potęgowie przyznaje, że doszło do nieporozumienia, jednak nie zgadza się z opinią, że w przypadku samochodu osobowego błąd byłby nie do wykrycia.
- Znam sprawę, bo akurat podczas mojej służby fotoradar zrobił zdjęcie panu Marszałowiczowi - mówi Agnieszka Kolaczuch, komendant Straży Gminnej w Potęgowie. - Auto rzeczywiście miało blokadę i nie mogło jechać 105 km na godz. Dlatego anulowaliśmy mandat - przyznaje. - Takie błędy są do wykrycia w każdym przypadku. Gdyby jechało auto osobowe, można byłoby sprawdzić jego rzeczywistą szybkość na podstawie linii pomiarów.
Jak w takim razie doszło do tego, że fotoradar zmierzył Marszałowiczowi jazdę z prędkością 105 km na godzinę? Zdaniem pani komendant, wyjaśnienie jest proste.
- Wszystko wskazuje na to, że przed panem Marszałowiczem przejechał motocyklista - uważa Kolaczuch. - Zdjęcie zostało zrobione z tyłu samochodu, natomiast fotoradar zmierzył prędkość motocyklisty. Stąd to nieporozumienie.
Z tym wyjaśnieniem nie zgadza się Wojciech Marszałowicz.
- Bzdura. Gdyby mijał mnie motocyklista, to chyba bym o tym wiedział - mówi kierowca. - Uważam, że fotoradar przekłamuje. To po prostu sposób na łupienie kierowców i nabijanie kasy do budżetu gminy.
Zdaniem Agnieszki Kolaczuch to bezpodstawny zarzut.
- Fotoradar jest nowy, posiada wszystkie atesty - zapewnia komendant.- Trafił do nas na początku września. Został zalegalizowany i sprawdzony. Nie ma żadnych wad.
Marszałowicza to nie przekonuje. - Fotoradary nie służą bezpieczeństwu - uważa. - Stoją na każdym kroku. Chodzi tylko o to, żeby wlepić jak najwięcej mandatów. Wystarczy przejechać przez gminę Kobylnica, żeby sprawdzić, jak to funkcjonuje. Fotoradary robią zdjęcia seryjnie, a gmina później stawia nową siedzibę Straży Gminnej czy remontuje urząd. Kierowcom coraz trudniej jest się bronić przed fotoradarami.
Weź udział w akcji Chcemy Taniego Paliwa - podpisz petycję do rządu
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?