Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gastronomia w Słupsku kontra lockdown. Kto się otworzy w mieście

Kinga Siwiec
Kinga Siwiec
W całej Polsce przedsiębiorcy się buntują i wbrew zakazom zapowiadają otwarcie swoich działalności oraz pozwy zbiorowe. W Słupsku branży fitness częściowo udało się ominąć przepisy. A jak radzą sobie przedstawiciele gastronomii? Czy planują powrót do restauracji i pubów? Sprawdziliśmy.

#OtwieraMY

Słupscy gastronomicy, tak jak wszyscy inni w kraju, odczuwają bolesne skutki lockdownu. W całej Polsce słyszy się o buncie przedsiębiorców i akcji #otwieraMY, która zrzesza osoby, które pomimo zakazów chcą otworzyć swoje lokale. Powstała nawet specjalna interaktywna mapa, na której zaznaczane są punkty, z których usług będziemy mogli skorzystać. Najwięcej takich lokali znajdziemy na południu Polski, w Słupsku jest jeden - Duo Cafe. I choć właściciel zapewnia, że to nie on zamieścił punkt na mapie, to potwierdza, że pub przyjmuje klientów i to od dawna. Kiedy wiosną rozmawialiśmy z właścicielem Duo Cafe ten apelował, aby znieść obostrzenia, które doprowadzą do ruiny finansowej i gospodarczej. Dziś zdania nie zmienia.

ZOBACZ TEŻ:

- Moje zdanie na temat obostrzeń nie zmieniło się od wiosny, natomiast sytuacja tylko się pogorszyła. Nie licząc czterech letnich miesięcy, kiedy restrykcje były poluzowane, nasze obroty to około 20% tego, co mieliśmy przed pandemią. Chyba nie muszę tłumaczyć, że nie starcza to praktycznie na nic. A nasze zadłużenie rośnie, bo zapasy finansowe już dawno się wyczerpały – mówi Aleksander Figurski, właściciel Duo Cafe.

Knajpa otwarta jest już od dawna. Zapytaliśmy więc właściciela, na jakiej zasadzie udało mu się to osiągnąć. Wiadomo bowiem, że na przykład siłownie postarały się o legitymacje zawodników dla swoich klubowiczów, a solaria zamieniły się w punkty z „terapią światłem”.

- My nie tyle się otwieramy, co nigdy się nie zamknęliśmy.

Na jakiej zasadzie działamy? A no na takiej, że nie mamy już nic do stracenia. Czegokolwiek by nam nie zrobili za karę, nie będzie to gorsze od tego, co już nam zrobiono. Jestem przyparty do muru i nie widzę innej możliwości ratowania biznesu.

Oczywiście konsultowałem się w tej sprawie z prawnikiem, a ten rozmawiał nawet z sędzią Sądu Najwyższego. Obaj przyznają, że lockdown bez wprowadzenia stanu wyjątkowego to po prostu bezprawie. Mimo to, jeśli sprawa trafi do sądu, to różnie może być – zależy od osoby, która o winie orzeka. Jeśli chodzi o przyłączenie się do pozwu zbiorowego, to jeszcze to rozważam. Tutaj też zasięgnąłem porady prawnika i być może zdecyduję się na pozew indywidualny, bo takie ponoć są szybciej rozpatrywane.

ZOBACZ TEŻ:

Duo Cafe jest na razie wyjątkiem, zdecydowana większość słupskich gastronomików jest załamana, ale otwarcia się boi.

- Nie otwieramy, bo boimy się konsekwencji. Może nie wszyscy zostaną pociągnięci do odpowiedzialności, ale ktoś na pewno zostanie przykładnie ukarany. Nie chcemy ryzykować, choć nie wiemy, jak to będzie dalej – mówią właściciele jednej ze słupskich restauracji, którzy chcą pozostać anonimowi.

Drugi lockdown gorszy od pierwszego

Inni wskazują, że za wiele mają do stracenia. Wszyscy jednak zgodnie przyznają, że drugi lockdawn odczuwają znacznie boleśniej.

- Jak jest? Gorzej, to na pewno. Nie ma co owijać w bawełnę – pomoc, którą oferuje rząd jest znikoma. Zapomogi małe, sytuacja niepewna i nie wiadomo, jak długo to jeszcze potrwa.

W naszym przypadku, oprócz zwolnienia ze składki ZUS za listopad, żadnej ulgi nie otrzymaliśmy. Pierwszy lockdown przyniósł ogromne straty, ale mieliśmy jeszcze jakieś zaplecze finansowe, oszczędności. Teraz jest dużo gorzej, bo pandemia trwa już blisko rok – mówi Sławomir Leśniewski, właściciel Casa Italia.

- To, że możemy realizować zamówienia na wynos to kropla w morzu potrzeb. Może takie rozwiązanie działa lepiej w przypadku małych lokali, ale jeśli chodzi o duże restauracje, takie jak nasza – to po prostu za mało. Klienci przychodzili do nas, aby spędzić czas, a nie tylko zjeść – mówi właściciel i dodaje, że choć otwarcia nie planuje, to myśli o przyłączeniu się do zapowiadanego wspólnego pozwu przedsiębiorców: - Uważam, że pozwy zbiorowe to dobry pomysł, jestem za. Jeśli ktoś łamie prawo i nakazuje nam zamknięcie lokali na tak długo, to powinien za to odpowiedzieć. Wiem, że niektóre biznesy mają zamiar się otworzyć pomimo zakazów. Sami to rozważaliśmy, ale ryzyko jest zbyt duże. Na przedsiębiorców nakładane są mandaty, które rozlicza Urząd Skarbowy. W takim przypadku zablokowane zostaną nasze konta – firmowe i prywatne. Po prostu nie możemy sobie na to pozwolić.

Najważniejsze to wiedzieć, co będzie dalej

Część właścicieli lokali nie myśli o otwarciu, ale chciałoby mieć jasno określone granice lockdownu.

- Na razie nie myślimy o otwarciu, bo uważamy, że zdrowie i życie ludzi jest ważniejsze od pieniędzy. Jednak chcielibyśmy wiedzieć, jak długo będziemy jeszcze zmagać się z tą sytuacją. Wydaje mi się, że oczekiwanie od rządu jasnych wytycznych to nie są wygórowane żądania. Wprowadzanie obostrzeń z tygodnia na tydzień utrudnia nam pracę i planowanie przyszłości. Wielu z nas wolałaby usłyszeć raz, że będziemy zamknięci na pół roku, niż co dwa tygodnie dostawać informacje o przedłużeniu kwarantanny. – mówi Maria Krętkowska, właścicielka Kawiarni Artystycznej Antrakt. Poza tym przydałaby się realna pomoc finansowa dla przedsiębiorców, chociażby zwolnienie z opłat stałych - w tym np. koncesji na alkohol, którą musimy płacić regularnie, pomimo że sprzedawać nic nie możemy.

Właściciel restauracji The William Wallace z decyzją o otwarciu jeszcze zwleka. Najpierw chce poznać rządowy plan pomocy dla gastronomii, później wspólnie z pracownikami będzie zastanawiał się nad ewentualnym powrotem wbrew zakazom. Wspólnie, bo obsługa restauracji będzie musiała przyjąć na siebie ciężar stresu, jaki najprawdopodobniej będzie im towarzyszył. A lokal jest na tyle duży, że w weekendy na jednej zmianie pracuje nawet kilkanaście osób.

ZOBACZ TEŻ:

- Na razie czekamy na decyzje rządu w sprawie pomocy dla przedsiębiorców. Jeśli będzie ona wystarczająca, to zostaniemy zamknięci, a jeśli znów dostaniemy jednorazowo 2000 zł postojowego, to prawdopodobnie się otworzymy, bo musimy jakoś zarabiać.

Sprzedaż na wynos w pewnym sensie ratuje sytuacje, ale pozwala ona jedynie na przetrwanie, opłacenie pracowników. W tej chwili zatrudniam 20 osób, muszę też przygotować kadrę na otwarcie naszej nowej meksykańskiej restauracji. Najbardziej uciążliwe jest to, że nikt jasno nie określił, do kiedy zostaniemy zamknięci, tylko co dwa tygodnie słyszymy nowe rewelacje. Wolałbym wiedzieć już teraz, że do kwietnia nie ma szans na zniesienie lockdownu – mówi Daniel Załupka, właściciel restauracji The William Wallace.

Umiesz liczyć - licz na siebie

Jak to mówią – w kupie siła – ale jeśli umiesz liczyć, to licz na siebie. Lokali gastronomicznych w Słupsku jest wiele, a każdy z nich znajduje się w nieco innej sytuacji, dlatego o wspólnym buncie na razie nie ma mowy.

- Jeszcze przed świętami zorganizowałem spotkanie słupskich przedsiębiorców. Zaprosiłem ilu się dało – pojawiły się zaledwie dwie osoby. Chciałem namówić, abyśmy działali razem, wspólnie się postawili i otworzyli swoje lokale. Razem mielibyśmy większe szanse, że się to uda. Wiadomo, że jedną osobę łatwiej spacyfikować. Niestety nasi gastronomicy nie chcą działać wspólnie, niektórzy się boją, a niektórym się to nie kalkuluje, gdyż udało im się wyciągnąć dużo pieniędzy z tzw. tarczy. Ale ja uważam, że to nie czas na strach, bo tak naprawdę nie mamy już nic do stracenia – mówi Aleksander Figurski z Duo Cafe.

- Pomoc od rządu jest niemal niezauważalna przy takich stratach, jakie mamy. Poza tym te pieniądze to nie datki a odszkodowania, które nam się należą za utrudnianie prowadzenia działalności.

Bądź na bieżąco i obserwuj:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na slupsk.naszemiasto.pl Nasze Miasto