Restauracji, w których możesz usiąść i zjeść w Słupsku i Ustce jest już kilka, ale nie wszystkie chcą się do tego przyznać. Oficjalnie, głośno i stanowczo informują o tym jedynie Duo Cafe i Tawerna Portowa. Na ich profilach w mediach społecznościowych oraz przed wejściem do lokali wiszą banery, które zachęcają przechodniów do korzystania z ich oferty. Inni właściciele decydują się na mniej radykalne kroki i szukają rozwiązań, które pozwoliłoby im zarabiać pieniądze przy jednoczesnym stosowaniu się do rozporządzeń rządu.
Turnieje karciane i legitymacje zawodników
Przynajmniej dwie restauracje w mieście działają, bo organizują turnieje karciane. Nie podajemy ich nazw, bo właściciele lokali nas o to poprosili.
- Kochani! Otwieramy się dla Was i od dziś będziemy gościć Was na miejscu. (…) Organizujemy turniej (...), więc chcąc przystąpić do udziału musicie jedynie wpisać się na listę, a podczas turnieju skorzystać z naszej oferty cateringowej – czytamy w mediach społecznościowych jednej z restauracji.
Druga klientów wpuszcza na tej samej zasadzie, a więc nie jest otwarta oficjalnie, a tylko udostępnia salę do rozgrywek turniejowych. A dania, które są podawane, to tylko posiłki, jakimi zawodnicy posilają się podczas rozgrywanych partii w tysiąca.
Podobne wybiegi stosują siłownie, które aby móc przyjmować klientów postarały się między innymi o wyrobienie im legitymacji zawodnika.
Klientów nie brakuje
Te restauracje, które oficjalnie przyznają się do otwarcia, na brak klientów nie mogą narzekać. Zarówno na ich profilach na Facebooku, jak i pod naszymi artykułami na gp24.pl, pojawia się bardzo dużo komentarzy od kibicujących im mieszkańców. Wyrażają oni swoje poparcie dla właścicieli i pracowników branży gastronomicznej i zachęcają inne lokale do pójścia w ślady Duo Cafe i Tawerny Portowej. Przed tą ostatnią, podczas ostatniego słonecznego weekendu, ustawiały się długie kolejki.
W grudniu chętnych do otwarcia nie było
W grudniu Aleksander Figurski, właściciel Duo Cafe, próbował konsultować ponowne otwarcie branży gastronomicznej z innymi jej przedstawicielami z regionu, ale wtedy nikt nie był chętny, aby to zrobić.
- Jeszcze przed świętami zorganizowałem spotkanie słupskich przedsiębiorców. Zaprosiłem, ilu się dało – pojawiły się zaledwie dwie osoby. Chciałem namówić, abyśmy działali razem, wspólnie się postawili i otworzyli swoje lokale. Razem mielibyśmy większe szanse, że się to uda. Wiadomo, że jedną osobę łatwiej spacyfikować. Niestety nasi gastronomicy nie chcą działać wspólnie, niektórzy się boją, a niektórym się to nie kalkuluje, gdyż udało im się wyciągnąć dużo pieniędzy z tzw. tarczy. Ale ja uważam, że to nie czas na strach, bo tak naprawdę nie mamy już nic do stracenia – mówił nam w pierwszej połowie stycznia Aleksander Figurski.
Teraz, kiedy po raz kolejny obostrzenia zostały przedłużone, a politycy wspominają o możliwości cofnięcia decyzji o odmrożeniu gospodarki (kina, teatry i baseny zostały otwarte warunkowo na dwa tygodnie), coraz więcej przedstawicieli branży gastronomicznej decyduje się postawić wszystko na jedną kartę.
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?