Po raz kolejny kierujemy uwagę i obiektyw na kwestię parkowania samochodów w Słupsku, wszak problem narasta czyniąc niemało kłopotów wszystkim uczestnikom ruchu drogowego. Z jednej strony to wygodnictwo i beztroska, kolidujące często z podstawowymi zasadami bezpieczeństwa. Z drugiej - uzasadniona potrzeba dojechania i zatrzymania pojazdu możliwie najbliżej celu podróży. Jedno i drugie nie do pogodzenia bez wzajemnego zrozumienia między uczestnikami ruchu. A udry pewne przy obecnej organizacji i egzekwowaniu jego zasad w mieście.
Przypadki elementarnego łamania przepisów przez kierowców zaobserwowaliśmy tam, gdzie niedozwolone parkowanie i postój pojazdów skutkują ograniczeniem widoczności, a tym samym powodują zagrożenie bezpieczeństwa, zwłaszcza osób pieszych. To min. chodniki zastawione parkującymi autami, a zwężone z powodu remontów elewacji czy wystających skrzynek z zaworami gazowymi. Nagminne jest parkowanie wbrew znakom drogowym, ograniczającym lub zabraniającym kierowcom takie zachowanie. Parkowanie okrakiem na oznakowanych stanowiskach postojowych, na zakrętach pomiędzy nimi, stawianie na chodnikach pojazdów o dopuszczalnej masie całkowitej 2,5 tony i większej, zastawianie śluz rowerowych oraz wjazdów na posesje i do garaży – oto dopełnienie tego katalogu wykroczeń.
Osobny ich rozdział zapisuje się w oznakowanych strefach zamieszkania, gdzie postój jest zabroniony w innym miejscu niż wyznaczone w tym celu. Słupskie centrum jest właśnie przykładem bardzo częstego nierespektowania tej zasady. Dominują tu pojazdy ze znakami GSL. Obserwujemy to min. na ul. Starzyńskiego, Filmowej, Waryńskiego i Starym Rynku. Ale też widać, że brakuje miejsc do parkowania nawet odpłatnego, a mimo to odcinki ulic z wyznaczonymi miejscami postojowymi dla pojazdów zastawione są ogrodami gastronomicznymi czy zagrodami zwanymi parkletami. Mamy z tym do czynienia na ul. Zamenhofa, Mostnika i na Starym Rynku.
CZYTAJ TEŻ
Parkowanie w strefach zamieszkania, które w sporej części pełnią funkcje usługowo – handlowe, jest też utrapieniem zarówno dla stałych mieszkańców jak i przyjezdnych. Tych drugich kłopoty zniechęcają do przyjazdów, a to prosta droga do zamierania centrum miasta. W słupskim śródmieściu nie brak takich pustych, wymarłych rewirów. To jest wyzwanie dla władz miasta i podległych im służb infrastruktury komunikacyjnej. Dręczenie przyjezdnych kierowców kierowców nie popłaca. Tymczasem miasto przoduje, ale pod względem wysokości opłat pobieranych za parkowanie – plasuje się w pierwszej dziesiątce w kraju.
Wyprowadzenie masowych imprez spod ratusza do Parku Kultury i Wypoczynku nad Słupią uwolniło śródmieście od komunikacyjnych zatorów, ale też ukazało, jak to drugie miejsce jest nieprzygotowane do obsługi zmotoryzowanego społeczeństwa. Auta parkujące na skraju alejki pieszo – rowerowej przy obiektach SOSiR tamują tu ruch. Parkingi są za małe, skutkiem czego kierowcy zastawiają parkowe trawniki. Nie pochwalamy tego, ale już dawno i nieraz pisaliśmy, że to kultowa dla słupszczan nadrzeczna enklawa wymaga więcej troski, zwłaszcza o sieć alejek i miejsc parkingowych. Tego wymaga też park im. J. Trendla przy ul. Arciszewskiego.
Zobacz też: Kolizja na skrzyżowaniu ulic Wita Stwosza i Tuwima
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?