Brak ławek na placyku przy Bema zauważyli słupszczanie. Padło o to pytanie na piątkowej komisji rewizyjnej rady miejskiej. Okazało się, że była to decyzja Krystyny Danileckiej-Wojewódzkiej.
- Byłam tam w niedzielę i przed godziną 17 i walało się pełno śmieci - tłumaczy pani prezydent. - Nawet zapłaciłam dwóm paniom by je posprzątały. W reprezentacyjnej części miasta, tak nie powinno być.
Okazało się, że ów placyk ma kilku właścicieli, z których każdy w części odpowiada za sprzątanie. Mowa o wspólnocie mieszkaniowej, PGM, właścicielach punktów handlowych. Ale, jak w przysłowiu, gdzie kucharek sześć... I w weekendy było tam brudno. Głównie z powodu walających się butelek zostawianych przez spożywających alkohol na stojących na skwerku ławkach. Kosze przy nich (jeden z nich pozostał po demontażu ławek) nie były w stanie pomieścić wszystkich zostawianych tam butelek, puszek, czy opakowań po jedzeniu.
Do pijących tam alkohol wielokrotnie wzywano straż miejską. Ale problem rozwiązałby się tylko wtedy, gdyby strażnik stał tam niemal całą dobę.
- Lepiej więc było przenieść ławki, w mniej reprezentacyjne miejsce, gdzie nie ma tylu przechodniów - tłumaczy prezydentka.
Ławki stanęły na terenie zielonym obok bloków na Filmowej.
Wracając do samych śmieci, które w weekendy widoczne są w centrum miasta. Urzędnicy mają tu problem, bowiem prawo nie pozwala wybrać jednego sprzątającego dla całej ulicy. A sprzątać swój kawałek przy posesji ma obowiązek każdy z właścicieli. W praktyce więc trudno jest wyegzekwować porządek w takich miejscach jak na Bema. Gdzie właścicieli sporo i pijących alkohol też.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?