Narkotyki w samochodzie, którym kierował przewodniczący rady gminy

Mężczyzna został już wstępnie przesłuchany. Nie postawiono mu jednak zarzutów, a postępowanie prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko osobie. Samochód nie należał do niego. Było to służbowe auto firmy, w której pracuje.
Do zdarzenia doszło 3 czerwca tego roku. O tym, że w samochodzie znajdują się narkotyki funkcjonariusze dowiedzieli się dopiero po przeszukaniu auta, które brało udział w kolizji.
- Mogę tylko potwierdzić, że prowadzone jest dochodzenie w sprawie - mówi Robert Czerwiński, rzecznik prasowy słupskiej policji - Narkotyki wykryto w czasie sprawdzania auta po kolizji. Kierujący samochodem, 55-letni mieszkaniec gminy Damnica został już przesłuchany. Obecnie ustalamy skąd w samochodzie znalazły się te narkotyki.
Podobnie wypowiada się por. Straży Granicznej Andrzej Juźwiak, rzecznik prasowy Komendanta Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku
- Na początku czerwca funkcjonariusze Straży Granicznej wspólnie z policjantami ze Słupska zatrzymali w gminie Damnica mężczyznę, w którego samochodzie znaleziono marihuanę i amfetaminę o łącznej wadze około 20 gramów. Ze względu na właściwość dalsze czynności w sprawie prowadzi Komenda Miejska Policji w Słupsku pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Słupsku - dodaje Juźwiak.
Grzegorz Jaworski, wójt gminy Damnica powiedział nam, że nic nie wie o narkotykach w samochodzie przewodniczącego.
- Wiem jedynie, że miał kolizję służbowym samochodem i dlatego spóźnił się na jedną z naszych uroczystości. Później powiedział nam, że jego samochód został zabrany do kontroli. O narkotykach w samochodzie dowiedziałem się od Pana - dodał Jaworski.
Jak nieoficjalnie się dowiedzieliśmy policjanci biorą pod uwagę kilka możliwości. Również taką, że narkotyki zostały podrzucone. Tym bardziej, że Kazimierz K. jest przewodniczącym rady Gminy Damnica dopiero od grudnia 2013 roku. Zastąpił poprzedniego przewodniczącego odwołanego przez radnych.
Mówi o tym również sam Kazimierz K.
- Nie wiem skąd w samochodzie wzięły się narkotyki. To nie był mój prywatny samochód, tylko służbowe auto. Zeznawałem już na policji w tej sprawie. Uważam, że ktoś mi je po prostu podrzucił. Innej możliwości nie widzę - dodaje Kazimierz K.
Do sprawy wrócimy.