Hodował ją siedem lat. Wystarczyło, że wyjechał z domu. Jego róże zostały wycięte.
- Zrobili to pracownicy, którzy prowadzą remont bloku przy którym kwiat rósł - twierdzi Włodzimierz Sobczyk.
Dramat rozegrał się na ul. Sobieskiego, gdzie mieszka pan Włodzimierz. Krzew róży posadził siedem lat temu. Przez te lata opiekował się nim, podlewał, przycinał... Pod jego czujnym okiem rozrósł się do imponujących rozmiarów. Rozpoczęły się prace nad dociepleniem budynku. Lokator jest przekonany, że w ich trakcie pracownicy nie pytając o zgodę po prostu krzew wycięli.
- Myślałem, że mnie krew zaleje! -grzmi Sobczyk - Krzew nie przeszkadzał jak ustawili rusztowanie! Wycięli go jak je zdjęli. Akurat wyjechałem na trzy dni z domu. Mogli powiedzieć wcześniej, to bym różę przesadził!
Spytaliśmy szefa firmy prowadzącej prace, dlaczego tak potraktowano roślinę.
- Nie wydałem polecenia wycięcia krzewu, choć palca nie dam sobie uciąć, że nie zrobił to któryś z moich pracowników - wyjaśnia Kazimierz Waliszewski, szef zakładu budowlanego. - Mógł to też zrobić któryś z sąsiadów, bo podobno niektórzy są w tej klatce skonfliktowani. Dla świętego spokoju możemy posadzić nowe róże.
- To dobre rozwiązanie, najlepiej jak zrobiliby to jeszcze przed zakończeniem prac remontowych - kwituje sprawę Sobczyk.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?