Orkan wziął odwet na Gryfie

Mimo ambicji i zapowiedzi walki o finał, słupszczanie przegrali 2-7 i odpadli z rozgrywek kończąc spotkanie w dziesiątkę po czerwonej kartce Mateusza Wiecha. W ataku Gryfa zagrał nie kto inny, jak rezerwowy bramkarz, Dariusz Pichota. Debiut dla Piechoty był udany. Strzelił bramkę. Niestety, Orkan strzelił ich siedem.
Mecz szybko ułożył się po myśli gospodarzy, którzy zdobyli bramkę w 3 i w 7 minucie spotkania. Szybko stracone bramki podcięły skrzydła gryfitom i na konsekwencje nie trzeba było długo czekać. Orkan "dorzucił" jeszcze 2 trafienia i zdobył 4 gole w ciągu pierwszych 20 minut meczu. Na dodatek Wojciech Polakowski nie miał, na dobrą sprawę kim grać.
- Przed meczem okazało się, że Michał Szałek nie może grać - mówił Polakowski. - Do Rumii zabrałem czternastoosobowy skład. Na dodatek w pierwszej połowie kontuzję złapał Kryszałowicz i Sarna.
Po przerwie Polakowski musiał zrobić zmiany, ale nie miał kogo wpuścić na boisko.
- Pierwszy raz czułem się bezradny - nie kryje Wojciech Polakowski. - Nie miałem żadnych argumentów.
W przerwie na boisko, za Kryszałowicza i Sarnę, wszedł Piechota i Pluta. Rezerwowy bramkarz Gryfa wykorzystał dokładne dośrodkowanie Wojciecha Polakowskiego i pokonał swojego kolegę po fachu z Orkana. Chwilę później gryfici mieli okazje do zdobycia drugiej bramki, ale nie wykorzystali sytuacji. Za to piątą bramkę zdobył Orkan. Po niej gryfici zupełnie stanęli. Gospodarze dołożyli jeszcze dwa trafienia, a słupszczanie odpowiedzieli piękną bramką Mateusza Wiecha, który zza lini 16 metrów trafił w samo "okienko".