Większość została upomniana, do sądu skierowano dwa wnioski. Pracownicy w tych zakładach byli zatrudnieni bez umowy, szkolenia i pracowali w skandalicznych warunkach. Grozi za to kara do 30 tys. zł.
Teoretycznie. - W swojej karierze jeszcze nie słyszałem, by ktoś otrzymał taki mandat - przyznaje Roman Giedrojć, kierownik Państwowej Inspekcji Pracy w Słupsku.- Kary są zbyt niskie. Zwykle kończy się na upomnieniach lub na 2 tys. zł mandatu. Dla wielu pracodawców taka kara jest śmieszna.
Czytaj także: Uczniowie i studenci poszukują wakacyjnego zatrudnienia
Krzysztof cieszył się, że udało mu się znaleźć sezonową pracę w jednym z barów na środkowym wybrzeżu. Jest na drugim roku filologii polskiej. Studiuje dziennie w Szczecinie. Za miesiąc pracy otrzymał najniższą krajową, chociaż twierdzi, że przepracował w lipcu ponad 250 godzin. - Taką podpisałem umowę.
Właściciel baru przekonywał mnie, że jak on oszczędzi, to ja więcej zarobi.
- Prawdopodobnie nie dostałbym wtedy pracy w żadnej restauracji. Powiem tylko, że lokal był czynny od 10 rano do północy. Pracowałem po kilkanaście godzin na dobę - mówi Krzysztof. Jak twierdzi chłopak, po miesiącu szef odliczył mu za korzystanie z ciepłej wody i za stłuczone przypadkiem naczynia. - Dodał jeszcze, że się w pracy nie wyrabiałem. Zamiast 2 tys. złotych, dostałem niecały tysiąc - mówi chłopak. W jego opinii, to zjawisko dość powszechne.
Innego zdania jest Robert. - Pracowałem nieraz sezonowo. Nikt nie obiecywał, że to będzie lekkie zajęcie - mówi.- Rzeczywiście, pracowałem po kilkanaście godzin na dobę, ale dostawałem stawkę, na którą się umawiałem. Nie wszystko było udokumentowane. Część pieniędzy płacona była "pod stołem", ale chciałem zarobić, zaciskałem zęby i pracowałem.
Z kolei pan Józef, który od wielu lat pracuje w zawodzie kucharza, uważa, że dają się oszukiwać ci, którzy niewiele potrafią.
- To ja dyktuję warunki, na jakich chcę pracować w sezonie, bo mam kwalifikacje i doświadczenie - mówi.- Teraz pracuję w Jarosławcu już drugi sezon, ale wiem, że gdybym chciał zmienić zatrudnienie, znalazłbym je bez problemu.
Nieco innego zdania jest psycholog społeczna Marta Zieleniewska.
- Jeśli godzimy się na gorsze traktowanie innych pracowników, ponieważ mają niższe kwalifikacje, to ich i siebie traktujemy instrumentalnie - uważa.- Jeśli ktoś taki straci zdrowie i nie będzie mógł pracować, to powinien zdawać sobie sprawę, że pracodawca potraktuje go jak zużytą rzecz.
Roman Giedrojć z inspekcji pracy podkreśla, że kilkunastu ukaranych właścicieli lokali to tak naprawdę kropla w morzu. Pracownicy, jeśli już zgłaszają problem do PIP, robią to anonimowo. Najczęściej jednak nie zgłaszają go wcale.
echodnia Policyjne testy - jak przebiegają
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?