Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna. Dąb Dębno zdobył Słupsk

Redakcja
Słupscy kibice, którzy przyszli na mecz z Dębem Dębno chcieliby jak najszybciej o nim zapomnieć. Porażka sprowokowała oskarżenia fanów o to, że mecz był sprzedany

Zawodnicy Gryfa Słupsk najwyraźniej są już myślami na wakacjach. Po raz drugi z rzędu przegrali mecz z teoretycznie słabszym rywalem. Tym razem przed własna publicznością ulegli 0:2 walczącemu o ligowy byt, Dębowi Dębno.

Gryfici zagrali w mocno osłabionym składzie, ale jak podkreślił po meczu Paweł Kryszałowicz, nie tłumaczy to słabej postawy zespołu. Na ławce zabrakło rownież trenerów. Wojciech Polakowski wyjechał z kadrą beatch soccera, a Grzegorz Bednarczyk, prowadził drugi zespół w meczu z Bruskowem.
W składzie zabrakło kontuzjowanego Patryka Pytlaka, Łukasza Stasiaka, który leczy się po operacji wyrostka i pauzującego za kartki Szymona Gibczyńskiego. Zdekompletowany atak uzupełnił Paweł Kryszałowicz. Sam jednak przeznał, że jest bez formy.

- Trudno oczekiwać, żebym po miesiącu przerwy, bez treningów wyszedł i nagle błysnął formą - przyznał po meczu "Kryszał".
Początek spotkania należał do gospodarzy. W 5 minucie właśnie Kryszałowicz trafił do siatki, ale sędzia dopatrzył się spalonego.
Przez kolejne pół godziny gra toczyła się w środku pola i z boiska wiało nudą. Pod koniec pierwszej połowy sam na sam z bramkarzem Gryfa znalazł się Łukasz Dłubis, ale Ratajczyk jeszcze z tej akcji wyszedł obronna ręką. Dłubis poprawił się w 43 min., kiedy po kapitalnym strzale z pierwszej piłki Ratajczyk musiał wyciągnąć piłkę z siatki.

W drugiej połowie słupszczanie zaatakowali śmielej, ale zwyczajnie brakowało im armat. Gryfici próbowali ataków skrzydłami, za sprawą aktywnego Marcina Kozłowskiego i Marcina Pluty, który zmienił po pierwszej połowie Mateusza Wiecha, ale pożytek był z tego żaden. Gryfitów "dobił" w ostatniej minucie spotkania Paweł Majewski, który z zimną krwią wykorzystał szkolny błąd w obronie Artura Sarny. Z trybun posypały się zarzuty, że pewny o ligowy byt Gryf sprzedał mecz potrzebującemu punktów Dębowi.

- To bzdura - mówił Paweł Kryszałowicz - Graliśmy osłabieni, daliśmy szansę młodym zawodnikom. Nie zrealizowaliśmy założeń, a w drugiej połowie bilismy głowa w mur.

- Zagraliśmy defensywnie i wygraliśmy. Punkty były nam bardzo potrzebne - powiedział Zenon Burzawa, trener Dębu.

W niedzielę Gryf zagra z Pistem Choszczno, a w środę z Chojniczanką.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slupsk.naszemiasto.pl Nasze Miasto