Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podpalił kamienicę. W wyniku pożaru zginęły dwie osoby. Stanął przed sądem [WIDEO]

Robert Gębuś
Maciej D. stanął przed sądem oskarżony o popełnienie zabójstwa dwóch osób oraz usiłowania zabójstwa czterech kolejnych. Mężczyzna podpalił kamienicę przy ul. Pileckiego w Lęborku. Zginęło dwoje dzieci.

Jak ustaliła prokuratura, dziewiętnastoletni mieszkaniec gminy Nowa Wieś Lęborska podpalił kamienicę przy ulicy Pileckiego w Lęborku z zemsty, na swojej dziewczynie, Darii Dynkiewicz. W pożarze zginęła jej Agata, 16-letnia siostra jego życiowej partnerki i jej 13-letni brat, Janek.

Zobacz wideo:

Pierwsza odsłona procesu odbyła się za zamkniętymi drzwiami. Sędzia wyłączył jawność ze względu na dobro pokrzywdzonych.
Dramat rozegrał się w nocy z 30 września na 1 października 2018 roku, chociaż jak podkreśla rodzina ofiar pożaru, rozpoczął się już wcześniej. Maciej D. był związany z Darią siostrą ofiar tragedii. Mieli dziecko, dziewczynkę, Polę. Kiedy się pojawiła, razem z nim pogorszył się stosunek Macieja D. do swojej partnerki. - Zmienił się, kiedy urodziła się córeczka - mówi Wioletta Wenig.

Czytaj również:Pożar kamienicy przy ulicy Pileckiego

Para się rozstała się. Daria wyprowadził się do matki, ale Maciej D. nie dał spokoju dziewczynie. - Pojawiły się groźby, nękał mnie, śledził - mówi Daria.
Dziewczyna wspomina, że wśród gróźb pojawiło się również podpalenie. -Początkowo myślałam, że to nie on, ale wiem że wygrażał się do mojego brata i mówił, że mnie spali - twierdzi Daria.

Czytaj również:Zmarł 13-letni Jaś, ofiara pożaru w kamienicy

Wcześniej układało się dobrze. Maciej D. był akceptowany przez rodzinę Darii. - Znałam go bardzo dobrze i pomagałam mu w życiu. Był odtrącony przez swoją rodzinę z którą nie miał kontaktu - mówi Wioletta Wenig, matka Darii, Agaty, Janka i Maćka- Przyjęliśmy go do siebie, a tak się nam odwdzięczył. Nie mogłam uwierzyć w to co zrobił. Nie spodziewałam się tego po nim.
Maciej D. wprowadził groźby w życie w nocy z 30 września na 1 października. Do podpalenia kamienicy przy ul. Pileckiego użył plastikowych butelek i szmat. Zajęły się drewniane schody, odcięły mieszkańcom drogę ucieczki.

Ciocia poszkodowanych twierdzi, że Maciej D. po podpaleniu kamienicy uciekł na rowerze Jasia, który zginął w pożarze. Na sprawę przyjechała również Teresa Wenig, babcia ofiar wypadku.
- Macieja D. poznałam z tej dobrej i tej złej strony - przyznaje. - Jeszcze dzień przed tym zdarzeniem spędził go z Jasiem. Nigdy nie podejrzewałam, że będzie zdolny do czegoś takiego. Ten chłopak miał bardzo złe dzieciństwo. Córka mu zastapiła mamę, pkazała mu co to jest rodzina. Nie mogł się pogodzić z tym, że Daria kontakt z nim urwała. To moim zdaniem było przyczyną.

Wioletta Wenig dobrze pamięta tragiczny dzień. - Wróciłyśmy do domu. W nocy Daria wstała zrobić dziecku mleko - mówi Wioletta Wening. - Obudził nas dym. Dzieci otworzyły drzwi, ale nie mogliśmy uciec. Działo się to bardzo szybko. Ja tylko pamiętam, że strażacy wynieśli Darię, Janka, Macieja. Przez okno krzyczałam, że Daria leży w pokoju z Polą. Cofnęli się po nie, po mnie już nie mogli. Musiałam schodzić po drabinie. To był straszny szok, widzieć jak dzieci leżą, jedno tu, drugie tam. Rozdarcie serca niesamowite, bo nie wiadomo z którym dzieckiem jechać do szpitala.
Poszkodowane dzieci odwieziono do różnych szpitali: Lęborka, Gdyni, do Ostrowa Wielkopolskiego i Szczecina.
Agata i Janek nie przeżyli pożaru. Mężczyzna przyznał, że podłożył ogień w kamienicy, ale twerdzi, że nie chciał nikogo zabić. Później odwołał swoje zaznania. Grozi mu dożywocie.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lebork.naszemiasto.pl Nasze Miasto