Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rowerem po ciemku na południe Słupska

Ireneusz Wojtkiewicz [email protected]
Parcie pieszych i rowerzystów na południe Słupska, jak widać koło zamku przy głównym wejściu do Parku Kultury i Wypoczynku nad Słupią, jest niemałe
Parcie pieszych i rowerzystów na południe Słupska, jak widać koło zamku przy głównym wejściu do Parku Kultury i Wypoczynku nad Słupią, jest niemałe Ireneusz Wojtkiewicz
Opinie rowerzystów o wrażeniach z jazdy słupskim ringiem po zapadnięciu zmroku, opisanych tydzień temu, są jednakowo pozytywne i zgodne. Słyszę i czytam, że jedynie ring jest świetnie oświetlony, a reszta miasta ciemna jak w (…). Nie dokończę tej opinii z powodów oczywistych, ale postaram się obejrzeć inne jasne i ciemne strony Słupska. Teraz kolej na stronę południową, która zapewne cieszy się największą popularnością amatorów różnych form kolarstwa, rekreacji i aktywnego wypoczynku w różnych porach roku i dnia.

Tym razem ruszamy ze Starego Rynku, gdzie od dość dawna panują brzydota, szpetota i ciemnota. Może będzie lepiej gdy ten rynek doczeka się rewitalizacji, a na razie to miejsce po wykopaliskach archeologicznych i przekształceniach własnościowych nie wygląda wcale lepiej niż za czasów, gdy się nazywało Placem Armii Czerwonej.

Jest nieprzyjazny rowerzystom ze względu na brak bezpiecznych przejazdów i miejsc parkingowych. Takowych można szukać na sąsiedniej ul. Nowobramskiej, ale jest zastawiona dwunastoma drewnianymi budami i kilkoma straganami. Przeważnie zamkniętymi, lecz stale tamującymi ruch pieszo – rowerowy, zasłaniającymi światła ulicznych latarni oraz służącymi jako parawany sąsiedniej architektury. Organizacja ruchu bywa tu absurdalna gdy czynne są ogródki gastronomiczne, bo przejazdy rowerowe odbywają się pomiędzy stolikami. Poza tym nie do zaakceptowania są wygasłe przed laty stylowe latarnie Starego Rynku i niedokończona latarnia na ruchliwym skrzyżowaniu ul. Mostnika i Łukasiewicza, na której od kilku lat dynda kabel lampy. W tym rejonie pociesza tylko podświetlony cyferblat zrewitalizowanego zegara wieżowego, o co latami zabiegaliśmy na tych lamach.

Wjeżdżając po ciemku do Parku Kultury i Wypoczynku nad Słupią od strony zamku mijamy zaciemniony obszar Wyspy Młyńskiej, o której więcej w ramce obok. Jasno mamy na alejkach do zewnętrznych przyczółków kładek przez Kanał Młyński i Słupię. Za tą pierwszą przeprawą ciemno aż do mostu czołgowego, chociaż nawet o zmroku jest tu sporo spacerowiczów i cyklistów. Za tą drugą też ciemna czeluść wskutek nawalonych lamp parkowych od strony ul. Nad Śluzami. Alejka Brzozowa w półmroku. Większe kłopoty wskutek ciemności zaczynają się końcu trzeciego kilometra, licząc od Starego Rynku, nieopodal skrzyżowania ul. Arciszewskiego i Leśnej, gdzie znajdują się granice obszarów zbudowanego i niezabudowanego. Nie dość, że na tym newralgicznym skrzyżowaniu panuje „pomroczność niejasna” wskutek nawalonej latarni, to dalsza jazda ul. Arciszewskiego w kierunku Krępy Słupskiej wymaga dania nura w ciemność. Dalsze pięć kilometrów wydzielonej drogi rowerowej przebiega po ciemku do granicy miasta i gminy przy wiadukcie obwodnicy oraz nieco dalej do parkingu turystycznego. Dwie latarnie drogowe stale się świecą tylko w dwóch punktach, gdzie znajdują przejścia i przejazdy rowerowe na przeciwną stronę szosy.

Zwykłe, rowerowe światła pozycyjne tu nie wystarczą do bezpiecznej jazdy, niezbędne okazują się reflektorki o zasięgu przynajmniej kilkunastometrowym. Jak widać, większość rowerzystów ma takie oświetlenie, ale też nie brak takich, którzy jeżdżą jakby na wyczucie lub się ciągną za tymi lepiej oświeconymi. Zastanawiające też, że wieloletnia trasa jeszcze nie doczekała się oświetlania, np. hybrydowego, jak wiele innych dróg rowerowych. Czy pod tym względem musi pozostawać w tyle za rewitalizowanymi obecnie bulwarami nad Słupią. Ich prawie gotowy odcinek pomiędzy ul. Armii Krajowej i Garncarską świeci pełnym blaskiem pomimo, że jest tu jak na odludziu w porównaniu objeżdżanego właśnie południa miasta.

Warto wiedzieć

Wyspa Młyńska, położona pomiędzy głównym nurtem Słupi a Kanałem Młyńskim, zwanym też Młynówką, ma w obwodzie ok. 2 kilometry. Największy jej obszar zajmowało Przedsiębiorstwo Przemysłu Zbożowo Młynarskiego „PZZ” w Słupsku, wykreślone z rejestru przedsiębiorstw w sierpniu 2002 r. Obecnie to teren podupadłych, tonących w ciemnościach nieruchomości. Dominuje wśród nich 6-kondygnacyjny, prawie 150-letni młyn poniemiecki, który na początku lat 70. minionego wieku został zmodernizowany i unowocześniony. Uruchomiono nawet nieczynne od powojnia turbiny wodne Francisa, zainstalowano nowoczesne mlewniki. Wytwarzana tu mąka co dnia trafiała tonami do przyległego, zbudowanego w latach 60. dużego magazynu. Ten magazyn od lat bezskutecznie jest przerabiany na obiekt mieszkalny. Młyn wypatroszono z maszyn, sypią się drewniane konstrukcje wnętrza. Pracują tylko turbiny, wytwarzające energię elektryczną, która płynie do ogólnej sieci. A dawny magazyn zboża na przemiał to teraz dom weselny. Jedno w niewielu oświetlonych miejsc w części po „pezetzetach”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slupsk.naszemiasto.pl Nasze Miasto