O kolejny tydzień zarząd słupskiego Zakładu Urządzeń Okrętowych Sezamor przedłużył swoim pracownikom przymusowy urlop postojowy. Wczoraj nad sytuacją firmy zastanawiali się przedstawiciele związków zawodowych.
- Sytuacja jest napięta, w środę zbiera się Komisja Krajowa NSZZ ,Solidarność" w tej sprawie, w czwartek odbędą się rozmowy rządowe -mówi Stanisław Szukała, przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ ,S" w Słupsku.
Sytuacja Sezamoru jest trudna, chociaż firma posiada pełny portfel zamówień (40 proc. to zamówienia eksportowe ze stoczni holenderskich i niemieckich). Powodem kłopotów słupskiej spółki jest sytuacja Stoczni Szczecińskiej i największego dłużnika Stoczni Gdynia.
- Załoga jest na granicy wytrzymałości i nie wiem, czy w końcu nie powiedzą dość. To może oznaczać początek niepokojów społecznych -tłumaczy Szukała.
- Niestety, musimy odłożyć na 10 miesięcy rozpoczętą budowę nowego zakładu w Płaszewku. Chociaż oznacza on dla nas być albo nie być, musimy po prostu przetrwać - mówi Andrzej Błażek, prezes zarządu Sezamoru.
Na razie wszystkie związki zawodowe w zakładzie podpisały porozumienie. Związkowcy zgodzili się na obniżenie zasadniczej pensji pracowników o 15 proc. Z firmy będzie musiało odejść 60 osób, wczoraj załoga poznała nazwiska 16, które nie będą już pracować w Sezamorze. Rozważana jest decyzja o wypłatach pensji w ratach.
- Podziwiam załogę, że chce ratować swoje miejsca pracy -podkreśla Szukała. - Według zachodnich analiz, które otrzymaliśmy od związkowców związanych z przemysłem okrętowym sytuacja szczecińskich stoczniowców powtórzy się wkrótce w Stoczni Gdynia.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?