Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Słupsk. Jubileusz. Towarzystwo Przyjaciół Wilna i Grodna obchodziło 18-lecie istnienia

ALEKSANDRA CHRISTYNIUK
Marian Boratyński, prezes towarzystwa odbiera dowód osobisty z okazji 18-lecia działalności.
Marian Boratyński, prezes towarzystwa odbiera dowód osobisty z okazji 18-lecia działalności.
Najpierw spotykaliśmy się potajemnie, w kawiarniach, prywatnych domach. Tam mówiliśmy o naszych korzeniach, które zostały na Kresach Wschodnich. W PRL-u nie można było rozmawiać na ten temat.

Najpierw spotykaliśmy się potajemnie, w kawiarniach, prywatnych domach. Tam mówiliśmy o naszych korzeniach, które zostały na Kresach Wschodnich. W PRL-u nie można było rozmawiać na ten temat. Dopiero 1989 roku, po odwilży zaczęły się w Polsce organizować osoby, które kiedyś mieszkały na Kresach - wspominają członkowie Towarzystwa Przyjaciół Wilna i Grodna w Słupsku.
W PRL-u milczano o akcji „Wisła”, w czasie której z dawnych Kresów Rzeczypospolitej wysiedlono przymusowo miliony ludzi. Większość przyjechała na tzw. Ziemie Odzyskane, przyłączone do Polski po II wojnie światowej. Szacuje się, że ok. 30 procent słupszczan to kresowiacy lub ich potomkowie. W Słupsku towarzystwo powstało 13 maja 1989 r. 13 maja 2007 r. świętowało jubileusz 18-lecia istnienia. Z okazji "wejścia" w wiek dorosłości dostało nawet dowód osobisty...
Zjazd założycielski i jubileusz odbył się w sali teatru.

Prezes tymczasowo na... 18 lat

W Słupsku powstał jego oddział. Podczas zjazdu w słupskim teatrze wybrano władze. Pierwszym prezesem miał został dr Janusz Branicki, ordynator oddziału ginekologii. - Nieoczekiwanie jednak zaproponował na to stanowisko mnie, tłumacząc, że on sam ma ma tyle zajęć, że będzie mu trudno pogodzić wszystkie obowiązki - wspomina Marian Boratyński, prezes towarzystwa. - Zgodziłem się tymczasowo. I tak.... tymczasowo jestem prezesem już piątą kadencję. Początkowo do towarzystwa należało ok. 300 osób, dziś liczy ono ok. 800 członków. Po kilku miesiącach działalności uznaliśmy, że nie chcemy być oddziałem warszawskiego towarzystwa i założyliśmy własne.
Marian Boratyński pochodzi z Wilna. Jego rodzina trafiła do Polski w 1945 r. W 1947 r. przeprowadzili się do Słupska. - To były takie czasy, że można sobie było wybrać mieszkanie - wspomina. - W naszym były poniemieckie, piękne meble. Gdy się wprowadzaliśmy na kredensie stały kielichy ze śladami wina. Być może Niemcy opuszczający to mieszkanie chcieli wytwornie pożegnać się z miastem toastem. Zapamiętałem te kielichy z dzieciństwa.

Z Grodna natomiast pochodzi Jadwiga Biegajło: - Do towarzystwa należę od 1992 r. - mówi pani Jadwiga. - Czujemy się tu świetnie, jak wielka rodzina. Chętnie przychodzę na spotkania, jeśli mogę korzystam z wycieczek. Nie było mnie 19 maja w Krzyni, ale wiem, że wyjazd był bardzo udany.
Jadwiga Igielewska z Lęborka, która należy do lęborskiego koła zrzeszającego przyjaciół osób pochodzących z Kresów, pochodzi z Wołynia. - Nasze koło współpracuje ze słupskim - opowiada pani Jadwiga. - Wspólnie organizujemy niektóre imprezy, razem wyjeżdżamy na wycieczki. Pani Jadwiga jako dziecko mieszkała w Kownie, zauroczyła ją kultura Kresów - obyczaje. - Nasiąkłam tamtym krajobrazem, teraz wśród osób o podobnych korzeniach wymieniamy się wspomnieniami - wspomina...

Więcej na ten temat przeczytasz w papierowym wydaniu Dziennika Bałtyckiego

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slupsk.naszemiasto.pl Nasze Miasto