Ponad 100 policjantów, rodzice, koledzy i koleżanki ze szkoły przez 4 dni szukało 16-letniego Artura Sieciechowicza, ucznia Gimnazjum nr 4 w Słupsku. Nastolatek wyszedł z domu w Sylwestra i zaginął. Wczoraj jego ciało odnaleziono przy działkowej ulicy Legionów Polskich. Prawdopodobną przyczyną śmierci było wychłodzenie organizmu. Ostatnimi osobami, które go widziały byli jego koledzy z którymi się bawił w lokalu Pokusa i Caro przy ul. Dmowskiego. Jak dowiedzieliśmy się, Artur w pewnej chwili poczuł się źle i oznajmił kolegom, że idzie do domu - przy ulicy Wiatracznej.
- Tuż po północy chłopak był widziany przy ulicy Boya Żeleńskiego i szedł w kierunku działek przy ulicy Legionów Polskich - mówi asp. sztab. Emilia Adamiec, rzecznik prasowy słupskiej policji. - Niestety wczoraj po długich poszukiwaniach okazało się, że nie żyje.
Na miejscu odnalezienia zwłok natychmiast pojawiła się policja. Wezwano też prokuratora i anatomopatologa, który na postawie oględzin ciała wykluczył działanie osób trzecich. Sprawą zbulwersowani są nauczyciele (nie chcą podawania nazwisk - dop. red.), dla których śmierć chłopaka jest zagadkowa.
- To był młody, wysportowany człowiek, który grał w piłkę nożną. Słyszeliśmy, że ktoś mógł mu dosypać do alkoholu narkotyki - uważają.
Prokurator jednak nie zadecydował o przeprowadzeniu sekcji zwłok.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?