Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Słupsk. Policja szuka chorego mężczyzny, który zabił ojca

MARCIN KAMIŃSKI
Ktokolwiek widział Andrzeja Rejmera powinien skontaktować się z Komendą Policji w Słupsku lub inną jednostką policji.
Ktokolwiek widział Andrzeja Rejmera powinien skontaktować się z Komendą Policji w Słupsku lub inną jednostką policji.
Dlaczego ceniony policjant, spokojny, z nienaganną opinią, staje się zabójcą? Na to pytanie próbuje sobie odpowiedzieć matka słupszczanina - Andrzeja Rejmera.

Dlaczego ceniony policjant, spokojny, z nienaganną opinią, staje się zabójcą? Na to pytanie próbuje sobie odpowiedzieć matka słupszczanina - Andrzeja Rejmera. 33-letniego policjanta pewnego dnia znaleziono nieprzytomnego. Od tego czasu stał się innym człowiekiem. Z dnia na dzień narastała w nim agresja. Tak silna, że w przypływie emocji zabił swojego ojca. Niedawno po raz drugi uciekł ze szpitala psychiatrycznego. Szuka go cała pomorska policja.

Ze Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Kocborowie uciekło trzy tygodnie temu dwóch pacjentów, którzy mają na koncie zabójstwa. Jeden z nich to mieszkaniec mazurskiej wsi Rogiedle. Zabił jedną osobę, a drugą próbował zamordować. Drugi to Andrzej Rejmer. W 2002 roku zabił swojego ojca - Jana. Do zdarzenia doszło, gdy mężczyzna napił się wraz z nim wódki. W pewnej chwili, podczas wymiany zdań, chwycił za nóż i ugodził ojca. Ostrze przecięło aortę pod pachą. Mężczyzna zmarł na stole operacyjnym. Kilka miesięcy poźniej, z powodu poważnych zaburzeń psychicznych, Sąd Okręgowy w Słupsku orzekł umieszczenie zabójcy w zamkniętym oddziale psychiatrycznym w Kocborowie.
- Andrzej stał się dziwny po pewnym zdarzeniu w Warszawie, gdzie pracował - opowiada jego matka. - Któregoś dnia koledzy znaleźli go w pokoju hotelu, w którym mieszkali nieprzytomnego. Od tego czasu stało się z nim coś dziwnego, stał się innym człowiekiem, agresywnym, niebezpiecznym.
Odzyskał przytomność w szpitalu MSW. Od tamtej pory nie był już sobą. - Nikt nie chce mi powiedzieć, co się zdarzyło i z jakiego powodu syn trafił do szpitala - mówi załamanym głosem kobieta. - Od niego też nie jestem w stanie się niczego dowiedzieć. Dostał schizofrenii. Wiele mnie to kosztowało, aby wytrzymać to, co się działo. Słyszał głosy, które mówiły do niego, nakazując mu zrobienie czegoś, czego nie chciał. Przez pewien cas jakoś wytrzymywał. Zaciskał pięści i wytrzymywał. Jednak w końcu doszło do tragedii.
Karą za zbrodnię było umieszczenie go w szpitalu w Kocborowie.
I tu, według słów matki, zaczęła się kolejna gehenna jej syna.
- Nie był leczony, nie łykał tabletek, tylko je zbierał. Nikt tego nie pilnował. Skarżył mi się w rozmowach telefonicznych, że psycholog nie ma dla niego czasu i nie rozmawia z nim. Znikąd nie uzyskał pomocy - mówi kobieta.
Rejmer uciekł po raz pierwszy ze szpitala w czerwcu br. Został schwytany po dwóch dniach od wyjścia z zakładu. Ktoś go wypatrzył w autobusie. Gdy wysiadał, czekała na niego policja. Po raz drugi spróbował ucieczki w listopadzie. Policja nie ma pojęcia, gdzie może przebywać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slupsk.naszemiasto.pl Nasze Miasto