- Kontrola ujawniła, że pieniądze przekazywane szkole przez miasto wydawane są niezgodnie z przeznaczeniem - informuje Mariusz Smoliński, rzecznik prasowy prezydenta Słupska.
Śledczy badają, czy szkoła przedstawiała w urzędzie rzeczywistą listę uczniów, czy też pobierała dotację na "martwe dusze", czyli osoby, które zapisały się do szkoły, ale na zajęciach już się nie pojawiły. Proceder mógł trwać od maja 2009 do grudnia 2010 roku. - Sprawdzamy, czy szkoła uzyskiwała dotację na podstawie sfałszowanych dokumentów - tłumaczy Marek Buchwald, zastępca prokuratora okręgowego w Słupsku. - Przesłuchujemy pracowników szkoły, analizujemy dokumentację i zapoznajemy się z podstawą, na jakiej zostały przyznane dotacje.
Prokuratura nie chce ujawniać jaka kwota może wchodzić w grę. - Sprawdzamy czy w ogóle doszło do wyłudzenia- mówi Marek Buchwald- Na chwilę obecną jest za wcześnie, by mówić, że doszło do przestępstwa - zastrzega.
Według nieoficjalnych informacji szkoła mogła wyłudzić z miejskiej kasy nawet 100 tys. złotych. Do ucznia szkoły zaocznej miasto dokłada 92 zł miesięcznie, natomiast w klasie dziennej, o profilu medycznym, ta dotacja wynosi aż 766 złotych za miesiąc. Sprawa wyszła na jaw dzięki nowej ustawie, która pozwala urzędom na szczegółową kontrolę dokumentów dotowanych szkół. Biuro Kontroli Zarządczej UM w Słupsku wzięło pod lupę kolejne placówki. - Sprawdzamy dwie kolejne szkoły - mówi Smoliński. - Na razie nie znamy jeszcze rezultatu.
Polecamy: Gimnazjum nr 4 zwyciężyło w plebiscycie na najlepsze gimnazjum w Słupsku
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
