Słupsk: Radość kibiców na stadionie przy Zielonej. Po pięciu porażkach wreszcie zwycięstwo

Wreszcie zwycięstwo. Gryf Słupsk przełamał złą passę i wygrał z sąsiadem z tabeli, Bałtykiem Koszalin 1:0. To pierwsze zwycięstwo Gryfa po pięciu porażkach z rzędu.Trzy punkty padły łupem gospodarzy już po 10 minutach. Po rykoszecie, Jakub Solecki uderzeniem z dystansu dał prowadzenie Gryfowi, którego nie oddał do końca meczu. - Cieszę się, że zespół się podniósł - mówił Grzegorz Wódkiewicz, trener Gryfa Słupsk. Bałtyk, po stracie bramki, ruszył do ataku, ale jego akcje rozbijały się o dobrze zorganizowana obronę Gryfa. Na skrzydle bezskutecznie próbował rozmontować obronę rywać Szymon Gibczyński, ale przy jego akcji i dośrodkowaniu w pole karne połapał się obrońca gości. Gibczyński próbował jeszcze raz, ale jego strzały mijały bramkę Bałtyku. W 35 minucie powinno być 1:1, ale zawodnik Bałtyku nie wykończył akcji. Tuż przed przerwą, drugą żółtą kartkę a w konsekwencji czerwoną zobaczył Jakub Witucki. Mimo to nie odebrało to gospodarzom zwycięstwa. - Przez godzinę goście atakowali, ale cieszę się, że mimo osłabienia, udało się nam wygrać - mówił po spotkaniu Wódkiewicz. - Najważniejsze, że nie ulegliśmy kiedy byliśmy osłabieni. Gryf pokazał charakter po przerwie. Osłabiony brakiem Wituckiego, atakował. W dobrych sytuacjach Krzysztof Biegański, albo pudłował albo dośrodkowywał do "nikogo". Chwilę później trójkową akcję rozłożył Paweł Klimek, który nie wykończył akcji skrzydłem Gibczyńskiego. W 72 minucie z rzutu wolnego uderzył Radosław Sępień, ale piłka padała łupem bramkarza. Gryf tracił inicjatywę. Końcówka meczu należała do Bałtyku. Gryf Słupsk grał na utrzymanie wyniku. Mimo ataków gości wynik do końca nie uległ zmianie.