To wystarczyło, by PGNiG wysłało pracowników do zdjęcia licznika. Maj zapłaciła 488,98 zł.
- Dopiero później spostrzegłam, że zapłaciłam jeszcze raz - tłumaczy Leonia Maj, która udała się do gazowni po wyjaśnienie. - Usłyszałam, że kasjerce zapłaciłam tylko 194,81 zł, a dowód wpłaty na 683,79 zł dostałam przez pomyłkę. To bzdura, bo wpłaciłam całą kwotę. Mam na to przecież dowód.
W tej sytuacji kobieta odmówiła uregulowania innego rachunku, w wysokości blisko 483 zł. - Gazownia nie rozliczyła spornej sumy - uzasadnia Maj. - Zostałam okradziona na podstawie spreparowanych dokumentów.
- Po wystawieniu rachunku okazało się, że pani Maj ma przy sobie niecałe 200 zł - tłumaczy Izabela Dyguła, rzecznik prasowy PGNiG w Gdańsku. - Kasjerka wystawiła drugi, ale zapomniała odebrać od klientki dowodu wpłaty na 683,79 złotych.
Czytaj także:https://slupsk.naszemiasto.pl/slupsk-protest-przeciwko-rezimowi-lukaszenki/ar/c1-981815
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?