Sprawa jest podwójnie bulwersująca, dotyczy bowiem pani Ołeny, Ukrainki, która pracuje od lat w jednej ze słupskich Biedronek. Niestety, jej starania o polskie obywatelstwo utknęły w urzędach centralnych od 2017 roku. Ma ona polskie korzenie i tylko pozwolenie na pracę dla Biedronki. Bez obywatelstwa czy stałego prawa pobytu nie może tego zmienić.
- Ja znałam mamę pana Kamila i ona powiedziała, że jej syn może będzie mógł mi pomóc. Skontaktowałam się i obiecał pomoc. W końcu przekazał mi akt nadania obywatelstwa. Nawet miałam telefon z kancelarii prezydenta, że mogę odebrać dokument, ale że czas naglił to powiedziano, że mogę go odebrać w Gdańsku. Ubrałam się odświętnie i pojechałam, ale zamiast uroczystości pan Kamil mi dał ten dokument - tłumaczy załamana pani Ołena.
- Na pozór dokument wyglądał jak pismo z kancelarii prezydenta i był w teczce z kancelarii. Ale jak się przyjrzeć to od razu widać fałszywkę i niezgodność z rozporządzeniem. Ale jak ktoś nie miał do czynienia z takimi dokumentami, to się pomyli - tłumaczy Bartłomiej Tutak, prawnik pani Ołeny. Kobieta musiała bowiem, go poszukać, gdy "dokument" przedłożyła w słupskim Urzędzie Stanu Cywilnego.
- Obywatelka Ukrainy przyszła do nas ze sprawą - konieczności przekształcenia tych dokumentów - nie posiadając oryginalnych wersji, czyli tamtejszego, ukraińskiego aktu urodzenia itd. Twierdziła, że jej dokumenty zostały w Urzędzie Wojewódzkim, gdzie załatwiała obywatelstwo Polskie. W trakcie czynności wstępnych, ponieważ wiemy, że każda sprawa ma swój numer, identyfikacje, pozostaje w aktach - tak w urzędzie miejskim jak i wojewódzkim, jak i każdym innym - chcieliśmy dotrzeć do jakichkolwiek dokumentów źródłowych, by ustalić stan faktyczny. Jest to normalny odruch, żeby zacząć procedowanie umiejscowienia dokumentów - musimy mieć oryginały, stąd te poszukiwania. Okazało się, że Urząd Wojewódzki powiadomił nas, że żadna taka sprawa - nadania obywatelstwa tej Pani nie miała miejsca i jako organ wyższy (nad naszym USC) nakazuje się nam złożenie zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa - tłumaczy Monika Rapacewicz, rzeczniczka słupskiego ratusza.
- Sprawę prowadzimy od ubiegłego roku. Zawiadomił nas Urząd Miejski w Słupsku. Już w styczniu zadecydowaliśmy o postawieniu zarzutu Kamilowi B. Ale nie stawiał się, więc decyzją prokuratora miał dzisiaj być zatrzymany i doprowadzony do prokuratury - powiedział nam rano Marcin Natkaniec ze słupskiej Prokuratury Rejonowej.
Kamil B. stanął więc koło południa przed prokuratorem i dostał zarzut podrobienia dokumentu poprzez nakreślenie na nim podpisu szefa kancelarii prezydenta RP. Jako środek zapobiegawczy zastosowano zakaz opuszczania kraju. Nieoficjalnie opinia biegłego grafologa nie jest dla niego korzystna.
Zapytaliśmy o to radnego. - Sprawa jest dla mnie bulwersująca. Od lat pomagałem tej pani. Jestem niewinny. Moi prawnicy złożą wniosek o ponowne pobranie próbek charakteru pisma.
W prokuraturze Kamil B. się nie przyznał. Jednak sprawa tego dokumentu to nie jedyny jego problem z wymiarem sprawiedliwości.
Przed sądem w Słupsku rozpoczął się pod koniec marca proces, w którym oskarżono go o płatną protekcję i oszustwa. Według prokuratury miał wziąć 16 tysięcy złotych od pięciu osób, w zamian za obietnicę załatwienia mieszkań komunalnych. Kamil B. nie przyznawał się w trakcie śledztwa do winy w tej sprawie. W sądzie jednak zmienił zdanie, a jego obrońca wniósł o wyłącznie jawności, gdyż jak twierdzi jego klienta łączył intymny związek z wysoko postawioną urzędniczką, która decydowała o przyznaniu mieszkań. W tym procesie Kamilowi B. grozi do 8 lat więzienia.
Kamil B. do rady miejskiej dostał się z list Platformy Obywatelskiej, był działaczem tej partii i pracował w jej biurze w Słupsku. Po wybuchu afery z mieszkaniami (zawiadomienie w tej sprawie o możliwości popełnienia przestępstwa zgłosiła prezydent miasta) usunięto go z klubu PO w radzie i zawieszono członkostwo w partii. Nie jest już związany z PO. Nawet poinformował na Facebooku o złożeniu mandatu, ale formalnie tego nie zrobił. Prawnie, póki nie jest skazany, nie ma podstaw do pozbawienia go funkcji radnego. Dodajmy, że bywa on na sesjach rady miejskiej w Słupsku. Uczestniczył w marcowej sesji.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?