Jaki remis? Myśmy ten mecz przegrali - słowa Arkadiusza Chuchli, napastnika Gryfa 95 po meczu Cartusii Kartuzy z jego zespołem ukazują całą prawdę spotkania.
Prowadząc 2:0 na 10 minut przed końcem dali sobie wydrzeć przewagę. W meczu słupszczanie byli lepsi, grali wzmocnioną defensywą w której w końcu pokazał się powracający po kontuzji Adam Sokołowski. Trójka obrońców i przed nimi dwóch stoperów to miało być antidotum na dziurawą dotychczas słupską defensywę. I było. Szybkie kontry w wykonaniu dwóch napastników: Chuchli i Brandta siały panikę pod bramką gospodarzy. Obaj zdobyli sprawiedliwie po golu.
Pierwszy, wykorzystując dokładne podanie Sokołowskiego, a drugi zamarkowanie strzału przez Piołunkowskiego i sprytne odegranie.
Dopiero ostatnie dziesięć minut przyniosło zmianę rezultatu. Cybulski zdecydował się na strzał z 25 metrów, piłka jeszcze rykoszetem odbiła się od jednego z obrońców i znalazła drogę do siatki. Sama końcówka to już wrzutka na tzw ,aferę", Piechota na 13 metrze nie zdołał wybić piłki, ta najpierw trafiła po strzale w poprzeczkę a potem Kitowski, wyciągając się w ekwilibrystyczny sposób, uratował swojej drużynie remis.
- Gdyby przed wyjazdem dawał nam ktoś punkt cieszylibyśmy się bardzo. Teraz po meczu mamy wyraźny niedosyt - komentował wynik Tadeusz Żakieta trener słupszczan.
- Gryf 95 napędził nam niezłego stracha - po meczu szkoleniowiec gospodarzy Jacek Grembocki, jeszcze długo nie mógł się otrząsnąć.
echodnia.eu Pożegnanie Pawła Paczkowskiego z Industrii Kielce
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?