Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Apelacja w sprawie wypadku na ulicy Szczecińskiej w Słupsku odrzucona

Redakcja
fot. H.Bierndgarski
Wyrok w sprawie Mirosława K. policjanta ze Słupska, który w październiku 2010 r., kierując radiowozem na sygnale doprowadził do śmiertelnego wypadku przy ulicy Szczecińskiej w Słupsku został utrzymany w mocy.

Zginęły wtedy dwie osoby, kierowca i pasażer taksówki w którą uderzył radiowóz. Jednocześnie sędzia odrzuciła apelację córki zmarłej pasażerki, która chciała większego wyroku dla Mirosława K. Wyrok jest prawomocny.

W sądzie pierwszej instancji policjanta uznano za winnego, ale skazano tylko na 3 tysiące złotych grzywny.

Sędzia Sądu Okręgowego w Słupsku Jadwiga Miklińska po ogłoszeniu wyroku stwierdziła, że apelacja jest niesłuszna, a rozprawa w sądzie rejonowym została przeprowadzona prawidłowo.
- Była to sprawa trudna i to sprawa trudna z powodu emocji, jakie budzi- mówiła w czasie uzasadnienia wyroku sędzia Miklińska. - To były emocje trudne do przezwyciężenia dla obu stron. Nie mówię tu już o rodzinie zmarłych. Ale mogliśmy wysłuchać samego oskarżonego i usłyszeć jaką traumą był wypadek. Jednak apelacja wniesiona przez oskarżyciela posiłkowego zmierzająca do wykazania, że główną winą za doprowadzenie do tego wypadku ponosi sam oskarżony jest niesłuszna.

Zdaniem sędzi sąd pierwszej instancji dokonał oceny prawidłowo i wziął pod uwagę wszelkie okoliczności Było wiele wątpliwości w czasie rozprawy, szczególnie tych, dotyczących światła na którym radiowóz wjechał na skrzyżowanie. Przyjęto więc, że radiowóz wjechał na świetle zielonym i przyjęto to na korzyść oskarżonego. Sędzia Miklińska mówiła o tym, że zeznania świadków często wykluczały się. Niewiarygodne były również zeznania świadka głównego, który w końcu podał trzy wersje swoich zeznań i żadne z nich nie mogło być brane pod uwagę jako wiarygodne.

Do wypadku doszło 9 października 2010 roku. Wieczorem, około godziny 21 na skrzyżowaniu ulic Szczecińskiej, Małcużyńskiego i Braci Gierymskich doszło do zderzenia radiowozu oraz taksówki. Siła uderzenia była tak duża, że taksówka dosłownie rozpadła się na części. Na miejscu zginał 62-letni mężczyzna, kierowca taksówki. Kilka godzin później w szpitalu zmarła pasażerka 56-letnia mieszkanka Warszawy. Dwaj policjanci z obrażeniami ciała trafili do słupskiego szpitala. Policyjny fiat Ducato po uderzeniu obrócił się o 180 stopni i zapalił.
Biegli sądowi, którzy analizowali wypadek jednoznacznie wskazali, że sygnalizacja świetlna na skrzyżowaniu działała prawidłowo, a radiowóz wjechał na skrzyżowanie z prędkością 100 km/h. Biegli nie potrafili jednak ustalić na jakim świetle wjechał na skrzyżowanie radiowóz. Dlatego sędzia przyjął, że było to światło zielone.

- Biorąc pod uwagę, że biegli nie mogli dokładnie określić na jakim świetle policyjny radiowóz wjechał skrzyżowanie, oraz z braku jednoznacznych zeznań świadków, zgodnie z prawem przyczyniam się do obrony oskarżonego i zakładam, że pojazd wjechał na zielonym świetle - mówił w uzasadnieniu wyroku Krzysztof Obst, sędzia Sądu Rejonowego w Słupsku, który prowadził sprawę. - Pewne jest, że oskarżony nie zachował odpowiedniej ostrożności przy wjeździe na skrzyżowanie. Faktem jest jednak, że prowadził samochód uprzywilejowany, który miał włączone sygnały świetlne i dźwiękowe. Poza tym działał na rozkaz przełożonych, którzy nakazali mu natychmiastowe udanie się do miejsca zagrożonego.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slupsk.naszemiasto.pl Nasze Miasto