W poniedziałek Izabella Sobolewska, kiedy wyruszała z Ciechanowa, w rodzinnym mieście została pożegnana przez samą Laurę i jej rodziców. W liczącą 4 tysiące kilometrów wyprawę rowerową wyruszyła z Gdańska i tam zamierza ją zakończyć. Przed wyruszeniem zachęcała, żeby do utworzonej skarbonki na siepomaga.pl wpłacać datki na leczenie Laury. Chciałaby w ten sposób uzbierać 40 tys. zł. Sama jest żoną i mamą trójki dzieci - 15-letnich bliźniaków i 4-letniej Oli. Mama Laury Katarzyna pochodzi z Ciechanowa.
W środę, kiedy Izabella Sobolewska zawitała w nasze strony, szczęśliwie dobiegła końca zbiórka na lek dla Laury.
- Strasznie płakałam, jak to się udało. Jeszcze nie mogę dojść do siebie. Nawet teraz mówię przez łzy. To jest niesamowite szczęście. Ten trud i wysiłek, zaangażowanie mnóstwa osób miał sens. Emocje są niesamowite. Cieszę się, że swoją akcją i naszą skarbonką dołożyłam swoją cegiełkę, bo udało mi się zebrać 13 tysięcy 600 zł.
Panią Izabellę zapytaliśmy o kondycję.
- Fizyczna dobrze. Psychicznie trochę słabiej dlatego, że nie spałam całą noc. To nieważna, dam radę, jutro będzie lepiej. Żeby nie marnować mojego trudu i żeby akcja nie poszła na marne, bo przecież moja akcja to „Dobro nie zna granic”, to jadę wzdłuż granic Polski dla tych osób, które wpłaciły na Laurę i dla tych, którzy we mnie wierzą. Postanowiłam jechać dalej także dla Filipa, innego dziecka z mojego rodzinnego Ciechanowa.
Izabella Sobolewska zawitała do Wilkowa do babci Laury Paczuły, gdzie zatrzymała się na nocleg przed dalszą jazdą.
- To fantastyczna kobieta i super ludzie. Tacy życzliwi. Już jak się wchodzi do nich do domu, to czuje się tę miłość. Dlatego wiem, że to wszystko ma sens. Aż chce mi się płakać.
Z Lęborka pokierowała się na Ustkę a potem na Darłówko, gdzie ma nocleg. Jak mówi, na każdą granicę daje sobie tydzień. Łącznie około 30-40 dni.
- Najtrudniejsze jest to, że muszę sama się z tym zmierzyć. Sama radzić sobie wewnętrznie. To jest nauka pokory i życia. Nie ma sytuacji bez wyjścia. Trzeba wznieść oczy do nieba. Jak człowiek ma zdrowie i siłę, to wszystko jest do pokonania.
To był impuls, płynący z serca
Inspiracją dla pani Izy była wyprawa składakiem wzdłuż granic Polski mężczyzny, który w ten sposób pomagał dziecku choremu na nowotwór. Postanowiła rzucić sobie wyzwanie.
- Natychmiast poczułam w sercu, że muszę to samo zrobić dla Laury
- mówi Izabella Sobolewska
Pomysł został skonsultowany z Katarzyną Paczułą, mamą Laury.
- Pani Kasia była zachwycona, powiedziała że to super pomysł. Skoro ona mi dała zielone światło, to zaczęłam działać
- opowiada pani Iza.
Rodzina Laury wsparła panią Izę. Uruchomiła kontakty z grafikiem, powstał plakat promujący rajd, nowy wygląd fanpaga „Dobro nie zna granic - wzdłuż granic Polski dla Laury Paczuły”. W ustalaniu trasy i szczegółach technicznych pomaga jej Daniel Wilk, który ma doświadczenie w podobnych wyzwaniach i dobrze zna realia takich wypraw. Pojawił się sponsor, Ciechanowski Klub Bokserski. Na razie jedyny, ale pani Iza wierzy, że nie ostatni.
- Wciąż liczymy, że dołączą kolejni sponsorzy
- ma nadzieje Izabella Sobolewska.
Nie wybiera się w tę podróż „z marszu”. Kocha jazdę na rowerze i trenuje ją dwóch lat. Potrafi przejechać blisko 200 km w jeden dzień. Teraz jednak ten dystans będzie musiała przemnożyć wielokrotnie. Kawał drogi, który chce pokonać z boską pomocą.
- Jestem grzesząca, ale wierząca
- mówi o sobie Izabella Sobolewska.
- Dlatego zależy mi bardzo żeby odwiedzić Kraków, Kalwarię Zebrzydowską a także Częstochowę. Pojechać na Jasną Górę i pomodlić się do Matki Boskiej, żeby dała mi siłę na pokonanie tej trasy i żebym zebrała pieniądze dla Laury. Chciałabym, żeby Niebo mi sprzyjało
- podkreśla.
Po drodze będzie nocowała w młodzieżowych schroniskach, motelach, ale też wiele osób deklaruje gościnę.
- Szukam tanich noclegów na trasie, mam na nie fundusze. Ale kiedy napisałam o swojej akcji odezwało się mnóstwo ludzi, którzy zapraszają do siebie i proponują nocleg. To bardzo miłe
- mówi Izabella Sobolewska.
Jedzie po nowe życie dla Laury i dla siebie
To wyzwanie to także jej życiowe równanie i tak jak w równaniu Laury, jest w nim jeszcze kilka niewiadomych. Jest jednak przekonana, że da radę, zbierze całą sumę i pokona siebie, bo tu chodzi też o jej życie. Jest kobietą po przejściach.
„Moja historia jest pełna złych wyborów, żalu i braku pewności siebie. Jednak wszystko przez co przechodzę prowadzi mnie na właściwą ścieżkę. Uczę się na własnych błędach i powstaję z popiołów” - napisała na swoim facebookowym profilu.
Nie kryje, że rajd to nie tylko walka z trasą, ale też ze słabością do alkoholu i z opiniami ludzi, którzy w nią nie wierzą.
- Pojawiają się negatywne komentarze, że nie dam rady. Walczę z problemem alkoholowym i część osób się zastanawia, czy ja to wytrzymam. Biorę wszystko pod uwagę, ale też nie dopuszczam myśli, że się nie uda. Musi się udać
- mówi z przekonaniem Izabella Sobolewska i dodaje:
- To dla mnie pokuta za moje wcześniejsze życie i ogromna próba wytrzymałości psychicznej i fizycznej. To podróż w głąb siebie. Mam osobiste motywy, żeby ją odbyć.
Kontakt z Izabellą Sobolewską w sprawie wsparcia wyprawy: tel. 571868705
Współautor tekstu - Robert Gębuś.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?