Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Felieton rowerowy. Dania w większej dawce i pigułce

Ireneusz Wojtkiewicz
Lektura z której warto skorzystać dla uczynienia Słupska bardziej przyjaznego rowerzystom
Lektura z której warto skorzystać dla uczynienia Słupska bardziej przyjaznego rowerzystom Ireneusz Wojtkiewicz
Napis głosi, że „Dania na gorąco i zimno”. Jest to przydrożna informacja gastronomiczna, ale może być też geograficzna jeśli położymy akcent na literę „n”. Z takim oto nastawieniem szukamy czegoś interesującego w literaturze, która trafia do kontenerów w ogólnospożywczych marketach. Wcześniej wyszperaliśmy tam kilka rowerowych bestsellerów. Teraz trafiamy na niegrubą książkę o Danii, która się mieni rowerową stolicą świata, a jej wyspa Bornholm uchodzi za znakomitą pigułkę tego królestwa cyklistyki.

Dzięki wspomnianemu szperaniu domową bibliotekę wzbogaciliśmy min. o „Po Bajkale – rowerem przez Syberię”, „(Sz)Koła życia”, „Dzienniki rowerowe” i „Przepis na rower”, które już popularyzowaliśmy na tych łamach. Teraz za taką samą cenę, czyli 10 zł bez grosza, co obecnie stanowi równowartość skandynawskiego kompletu rowerowego oświetlenia, nabyliśmy książkę pt. „Duńczycy. Patent na szczęście”. Napisał ją Patrick Kingsley, a wydało warszawskie Wydawnictwo Czarna Owca. Pozornie niewiele tu o cyklistyce, na której ślad naprowadza na końcu adnotacja autora: 36 procent mieszkańców Kopenhagi dojeżdża do pracy na rowerach. A jak to się ma do naszych polskich realiów?

Różnie, Kopenhaga ma ok. 100 km ścieżek rowerowych, Warszawa ponad 680 km, a Słupsk ok. 45 km. W przypadku stolicy Danii drogi rowerowe są na powierzchni ponad 183 km kw. zaludnionej przez ponad 600 tys. osób, Warszawy odpowiednio ponad 680 km kw. i 1,7 mln ludności, a Słupsk ponad 43 km kw. i ok. 91 tys. ludności. Wprawdzie nie ma ogólnokrajowych przeliczeń, jaki procent naszych rodaków dojeżdża do pracy rowerami, ale z tego zestawienia widać, że duńskich ścieżkach rowerowych jest dużo bardziej rojno niż u nas.

Autor „Duńczyków” podaje wiele powodów wzrostu popularności rowerów w Danii, na co warto zwrócić uwagę w polskich realiach. Zaczęło się od kryzysu paliwowego w latach 70. Duńczycy, a szczególnie kopenhażanie wolą jeździć po miastach rowerami, bo szybciej i wygodniej, a poza tym zdrowo. To spowodowało dość dynamiczny rozwój infrastruktury rowerowej. Nie jeździ się w specjalnych strojach kolarskich, ani na rowerowych gratach. Do cyklistyki codziennego użytku używa się codziennych ubrań wyjściowych na ulicę, a do jazdy zadbane rowery uniwersalne. Aby nie mieć kłopotów z parkowaniem i przypinaniem rowerów do stojaków, używa się składanych, mocowanych do ramy podpórek. Co ciekawe, ćwierć wieku temu Kopenhaga, która nie była i nadal nie jest uważana za duże miasto, była starym miastem przemysłowo – portowym, a teraz uważana za potentata w produkcji i użytkowaniu farm wiatrowych. Ba, do roku 2025 Kopenhaga planuje zostać pierwszą stolicą świata o zerowej emisji dwutlenku węgla.

Od lat taką pigułką Danii w różnych aspektach ochrony środowiska oraz organizacji cyklistyki, zarówno użytkowej jak i rekreacyjnej, jest wyspa Bornholm na Bałtyku. Mija prawie ćwierć wieku gdy pod patronatem „Głosu Pomorza” i z udziałem zaprzyjaźnionych z nami klubów turystyki rowerowej w Ustce i Słupsku odbyliśmy wprawę turystyczną na Bornholm. Mającą ok. 150 km w obwodzie wyspę objechaliśmy wzdłuż i wszerz zauroczeni jej krajobrazem i zadbanymi pamiątkami z przeszłości. Szczególnie zainteresowani byliśmy adaptacją nasypów po zlikwidowanych liniach kolejowych na trasy rowerowe, wszak sami też wdrażaliśmy pomysł tworzeniu szlaku zwiniętych torów od Ustki po Rowy i Smołdzino.

Byliśmy też bardzo zainteresowani uruchomieniem bezpośredniego połączenia drogą morską Ustki z Bornholmem na dystansie ponad 120 km, aby nie trzeba już było docierać do Świnoujścia i tam wsiadać na promy. Takie letnie rejsy z Ustki na Bornholm, będące naprawdę wielką atrakcją turystyczną nie tylko dla rowerzystów, ruszyły na początku XXI wieku. Wielka szkoda, że później takie wyprawy miału przerwy w środku lata i w ogóle były nieregularne.

Trzeba je na nowo ująć wizją rozwoju dwumiasta Słupsk – Ustka, którą zapewne zmienią na lepszą przebudowany odcinek DK 21 i nowa droga rowerowa łącząca te miasta. Poza tym mamy co pokazać gościom, którym obszar zwiedzania kończył się na wyspie Bornholm i jej archipelagu. Pobyt i rowerowe wojaże na polskim lądzie może być równie atrakcyjny. Ale najpierw trzeba, jak pisze w „Duńczykach”, postawić na kreatywność i nie iść na udry ze zwolennikami zrównoważonego transportu kołowego.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slupsk.naszemiasto.pl Nasze Miasto