Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podziękowania dla bohaterów z Lubuczewa, którzy uratowali z pożaru kilkunastu Ukraińców

Grzegorz Hilarecki
Grzegorz Hilarecki
Podziękowania dla bohaterów z Lubuczewa, którzy uratowali z pożaru kilkunastu Ukraińców
Podziękowania dla bohaterów z Lubuczewa, którzy uratowali z pożaru kilkunastu Ukraińców Łukasz Capar
- Do tamtej pory myślałem, że każdy na naszym miejscu zrobiłby to samo. Pomyliłem się, więcej było widzów, gapiów, jak tych, którzy chcieliby ratować ludzi - powiedział dzisiaj Robert Piotrkowski, jeden z dwóch bohaterów, którzy uratowali kilkunastu Ukraińców uwięzionych w płonącym budynku gospodarczym byłego PGR-u w Lubuczewie.

Dzisiaj (środa, 3 listopada) władze gminy Słupsk podziękowały dwóm mieszkańcom Lubuczewa, którzy w lipcu zaryzykowali własnym życiem, by ratować ludzi uwięzionych w płonącym budynku.

- Jesteście ludźmi, którzy w sytuacji ekstremalnej, gdy człowiek gubi się w myślach i nie wie co ma robić, zachowaliście zimną krew. Polecieliście pierwsi na ratunek. Wiedzieliście, że to jest dla was bardzo niebezpieczne, ale jednak to dobre wielkie serce kierowało wami. Próbowaliście ich ratować i uratowaliście. Za to głęboki szacunek i podziękowanie. Dlatego was dzisiaj tutaj zaprosiłam, by podziękować - powiedziała Barbara Dykier, wójt gminy Słupsk.

Dzisiaj panowie Robert i Rafał, mieszkańcy Lubuczewa otrzymali od gminy drobny upominek. Była więc okazja by wrócić myślami do tragicznych wydarzeń z lipca.

- Akurat jak powyciągaliśmy tych ludzi wszystkich. To człowiek już taki zdenerwowany, przeskoczył przez tą bramę, taki brudny. A wokół 30 osób się patrzy, nikt nie pomaga. To sobie myślę, idę stąd. Ale Robert woła, że trzeba wrócić do pożaru - relacjonuje pan Rafał. - Wiadomo że strach, bo zapalało się i strzelało to wszystko. Masakra jakaś. Najgorsze, że dwie osoby tam zostały. Już z Robertem nie zdążyliśmy po nie wejść, ogień wszystko przejął. Nie daliśmy już rady.

Dali jednak radę wcześniej uratować kilkanaście osób. Dwóch poszkodowanych wynieśli strażacy. Ranni trafili do szpitali.

- Szedłem właśnie do sklepu – opowiadał nam pan Robert. - Spotkałem Rafała. Nagle zadymiło się, zrobiło się całkiem czarno. Pobiegliśmy w tym kierunku. Palił się budynek dawnego PGR-u. Z budynku wybiegło około dziesięciu osób, które uciekły do lasu, ale - jak się okazało – reszta została w środku. Przeskoczyliśmy przez płot. Kolega pobiegł w jedną stronę, ja w drugą. Zaczęliśmy otwierać drzwi. Ze strony Rafała wyszło sześć osób, które później zniknęły nam z oczu. Ja otworzyłem drzwi zamknięte od podwórza na zasuwę, ale w środku były jeszcze jedne blaszane, okratowane drzwi zamknięte od wewnątrz. Wyważyłem je kopniakiem. Wpadły do środka. Zobaczyłem stojącego człowieka. Słaniał się, był cały okopcony. Pomogłem mu wyjść. Zostawiłem go na trawie. Wewnątrz drugi mężczyzna siedział w fotelu. Żył, cos majaczył. Wtedy przyjechała straż i karetka. Pierwszy z nich mówił, że w środku są jeszcze dwie osoby, ale ogień był już tak wielki, że nie dało się wejść. Ten, z którym rozmawiałem, to był Ukrainiec. Mówił łamaną polszczyzną. Widać, że Ukraińcy tam mieszkali. Hala wewnętrzna była urządzona do zamieszkania. Piętrowe łóżka, stoły, krzesła, lodówki.

Przypomnijmy, wewnątrz budynku znajdowały się papierosy w workach, przygotowane do wysyłki, a w balotach liście tytoniu do krojenia. Zamknięci tam Ukraińcy pracowali w nielegalnej fabryce. Dzisiaj ich los jest nieznany.

- Sprawę prowadzi policja, byłem przesłuchiwany - tłumaczy pan Robert.- Ale Ukraińcy wyjechali.

Co ciekawe o nielegalnej fabryce nie słyszeli wcześniej mieszkańcy Lubuczewa. - Było cicho tam, żadnych urządzeń nie było słychać - tłumaczy Marianna Płoszaj, sołtys wsi. Sama też w czasie akcji ratowniczej odegrała rolę. Pani sołtys kierowała ruchem!

- W sukni i kapeluszu na głowie. Wracałam właśnie do domu, gdy trzeba było pomóc - tłumaczyła dzisiaj pani sołtys.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slupsk.naszemiasto.pl Nasze Miasto